O tym jak wygląda tradycyjne polskie śniadanie i jakie specjały mają do zaoferowania Kociewiacy rozmawiamy z krytykiem kulinarnym Arturem Michną.
- Zaczęło się Euro 2012, mamy tysiące przyjezdnych z zagranicy, którzy będą próbowali naszych rodzimych potraw. Czy mamy coś w zanadrzu co może rozpieścić podniebienie przeciętnego kibica z Zachodu?
- Polska kuchnia jest fantastyczna, nie mamy się czego wstydzić. Do dziś korzystamy przecież z przedwojennych książek kulinarnych Monatowej czy Ćwierczakiewiczowej, ikon polskiej sztuki kulinarnej. Tam w gruncie rzeczy znajdziemy inspiracje kuchnią europejską. Kuchnia wcale nie jest właściwa tylko dla jednego regionu. Nie jest prawdą, że tylko w Polsce jada się kiszone ogórki, pierogi czy bigos. To wszystko można znaleźć w innych miejscach na świecie, tylko w trochę innej formie. Natomiast prawdą jest, że kuchnia polska jest bogata i niesamowicie smaczna. Jeżeli danie przygotowane jest zgodnie ze sztuką kulinarną, ma szansę na to, że może zainteresować zagranicznego gościa.
- Mówimy o pierogach, skwareczkach itd. Czy to jest jedzenie dla piłkarzy, którzy zadomowili się w naszych hotelach?
- To jest kuchnia bardziej swojska czy inaczej wiejska. Piłkarze mają z góry ustalone diety. Oni wiedzą co im wolno, a czego nie. Mają swoje wymagania jeśli chodzi o to, jak to jedzenie ma być skomponowane. Natomiast nasze jedzenie musimy polecać kibicom, bo to jest docelowy adresat. Z wizyty w Polsce na pewno wywiozą wrażenia sportowe. Pewnie wywiozą także wrażenia odnośnie naszej kultury, zabytków. Ale zapamiętają także smaki. Wróci do siebie i powie coś takiego to jadłem tylko w Polsce. Smaki zapamiętujemy. Tak jak z dzieciństwa pamiętamy smak babcinego budyniu, kaszki manny i ciasta, tak samo goście zapamiętają Polskę na postawie tego co tutaj zjedzą i czego skosztują.
- Wydaje się, że pod względem tego co kibice będą u nas pić, nie mamy się czego wstydzić. Czy tak jest w rzeczywistości?
- Tu jest problem. Polska wódka jest uznawana w świecie za dobrą. Należy jednak pamiętać, że narody położone na zachód od nas nie są narodami wódki, ale piwa i wina. W Polsce piwo wbrew temu co twierdzą niektórzy wcale nie jest takie dobre. To, które jest w sklepach to generalnie popłuczyny, albo zlewki. To nie jest żadne piwo. Jeśli ktoś chce się napić dobrego piwa musi udać się do małego browaru i zobaczyć jak smakuje piwo niefiltrowane, niepasteryzowane, ale nie takie niby-niepasteryzowane, jak w reklamie telewizyjnej. Problem z piwem w Polsce polega na tym, jak w przypadku produktów żywnościowych w ogóle, że ma być ono jak najtańsze. Producenci uciekają się do różnych trików, np. by zamiast chmielu do piwa dodawać inne substancje, choćby chininę, dzięki której piwo uzyskuje goryczkę. A to, że piwo jest po prostu gorzkie wcale nie znaczy, że jest dobre. Wprost przeciwnie, jest złe. Muszę ostrzec tych wszystkich, którzy tak pochlebnie wypowiadają się o naszym rzekomo fantastycznym piwie. Czesi mają piwo o wiele lepsze niż Polacy. Podobnie Niemcy.(...)
Więcej w Gazecie Kociewskiej, która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze