czwartek, 25 kwietnia 2024 20:56
Reklama

Ślub w leśniczówce, weterynarz z życzeniami

KOCIEWIE. Przeżyli razem już pół wieku. Mieszkają w centrum Skórcza. Z ciepłą nostalgią wspominają minione lata.
Ślub w leśniczówce, weterynarz z życzeniami

- Aż się wierzyć nie chce, że to już 50 lat minęło od naszego ślubu - mówi Krystyna Kosecka. - To było 14 września 1957 r. Inne czasy.

Ślub w leśniczówce
Pani Krystyna uśmiecha się do wspomnień.
- Pochodzę z Osieka. Tu przyjeżdżałam do szkoły. Do Technikum Rachunkowości Rolnej. Za dyrektora Cichego. I wtedy poznałam Zdzisława Koseckiego. No i tak się to zaczęło. Wtedy było inaczej. Najpierw wzięliśmy ślub cywilny a potem dopiero ślub kościelny. W Sylwestra było wesele. Mój tata, Eugeniusz był leśniczym w Zajączku. Tam zrobiliśmy wesele. I po ślubie zamieszkaliśmy w leśniczówce. Ale nie mieszkaliśmy tam zbyt długo. Pracowałam w Urzędzie Miasta Starogard jako księgowa. Mąż był masarzem. Była praca i były pieniądze. Wynajęliśmy mieszkanie w Skórczu. Szukaliśmy jednak czegoś na stałe. I już na początku lat sześdziesiątych kupiliśmy ten domek w którym mieszkamy do dzisiaj. I nie braliśmy kredytu na ten zakup. To były inne czasy. My ciężko pracowaliśmy przez 7 dni w tygodniu. Przez całą dobę. Hodowaliśmy świnki i bydło opasowe. Zawsze mieliśmy minimum 10 świnek. A nasze krowy pasły się na miejskich łąkach. Dzierżawiliśmy je od miasta. One pasły się tam, gdzie dzisiaj jest piękne Osiedle Leśne.

Prezydenckie medale
- Teraz chlew i obora stoją puste. Niczego nie chowamy. Mamy tylko 3 psy i 2 koty - wesoło mówi pani Krystyna. - Hodowlę zlikwidowaliśmy już za kapitalizmu. To się przestało opłacać. W sklepach zrobiło się mięsa i kiełbas pod dostatkiem. Nasze dzieci już nie muszą tak ciężko pracować jak my. One pracują i żyją inaczej. Wszystkie są miastowe. Córka, Barbara mieszka w Pelplinie. Syn Wiesław urządził się w Kwidzynie, a Andrzej mieszka w Gdańsku. Obdarowali nas trójką wnuków. Mamy już też jednego prawnuka. A nasz jubileusz przyszedł do nas pan burmistrz, Ryszard Dąbek z kierowniczka Urzędu Stanu Cywilnego, Danutą Skonieczną. Zostaliśmy odznaczeni prezydenckimi medalami. Dostaliśmy też prezent od władz miasta. To było bardzo miłe. Pamiętał o naszym jubileuszu także nasz weterynarz. On się zajmował wiernie naszymi zwierzętami przez prawie 40 lat. Wszystkim, którzy nam złożyli życzenia serdecznie dziękujemy.

 


Podziel się
Oceń

Reklama