Policjanci z Posterunku Policji w Skórczu wracali z patrolu, gdy zostali poinformowani telefonicznie przez jednego z mieszkańców, że w rzece Wda topi się dziecko. Mało brakowało, a doszłoby do kolejnej wakacyjnej tragedii...
Wda – mała miejscowość leżąca na skraju Borów Tucholskich. To właśnie tutaj kilka dni temu doszło do wypadku, który mógł skończyć się tragicznie. Tragicznie, bo wiele nie brakowało, a utonęłoby dziecko.
Odwiedzamy rodzinę, której dotyczą te wydarzenia. Zajeżdżamy pod nowy dom, ładna zielona elewacja, zadbane obejście. Drzwi otwiera mi pani Katarzyna Landowska, mama tonącego chłopca. Kobieta ma nogę w gipsie co tylko potwierdza teorię, że nieszczęścia chodzą parami. Zaprasza do środka, proponuje kawę. Po chwili do pokoju wchodzi trójka dzieci, dwie dziewczynki i chłopiec.
- To pani dzieci?
- Nie – mówi pani Kasia. – Moja jest tylko dwójka: syn Dariusz w styczniu skończył 10 lat i Iwonka, która od września pójdzie do sześciolatków. Ta najstarsza to kuzynka.
Dzieci grzecznie siadają przy stole.
- Było ok. 19, po mszy – wspomina pani Landowska. - Siedzieliśmy na podwórku. Córeczka miała urodzinki i mąż dał jej pieniążki. Darek poszedł do sklepu, żeby coś jej za to kupić. Byli tam inni chłopcy i namówili go na kąpiel w rzece. Poszedł z nimi choć nie zapytał czy może iść. Niczego nie przeczuwałam. Było jak zawsze. Nagle przybiegła kuzynka od Grzesia Landowskiego, brata męża. Jak powiedziała, że Darek się topi nie wiedziałam, co mam zrobić. Cała się trzęsłam.
- Zaraz tam pojechałem razem z kuzynem, bo sam nie dałbym rady prowadzić samochodu – mówi ojciec chłopca. - Byłem bardzo zdenerwowany. Żona została w domu, ale potem przybiegła do rzeki. Gdy tam dotarliśmy właśnie wyciągali go z wody.
We właściwym miejscu, o właściwym czasie
Policjanci z Posterunku Policji w Skórczu właśnie wracali z patrolu, gdy zostali poinformowani telefonicznie przez jednego z mieszkańców, że w rzece Wda topi się dziecko. Byli na miejscu minutę po zgłoszeniu i natychmiast przystąpili do akcji ratunkowej. Wskoczyli do wody w mundurach. W miejscu gdzie znajdował się tonący było około 3 metry wody. Okazało się, że chłopiec zaczepił nogą o pływającą po dnie linkę. Akcję ratunkową utrudniał bardzo silny nurt. Jeden z policjantów, asp. Jarosław Błażejewski, posiadający uprawnienia ratownictwa wodnego, zanurkował i odciął linkę oplatającą nogę chłopca. W tym czasie jego kolega, mł.asp. Zenon Jastrzemski przytrzymywał dziecko, które potem przeniósł na brzeg, gdzie rozpoczęto reanimację.
- Chłopiec był już cały siny – mówi mł.asp. Jastrzemski. – Nie oddychał, jego tętno było niewyczuwalne. Rozpoczęliśmy sztuczne oddychanie i masaż serca.
Chłopiec był pod wodą przeszło 5 minut. Walka o jego życie trwała kolejnych kilka minut, jednak wkrótce organizm Darka zareagował odruchem wymiotnym.
W miejscu zdarzenia zebrało się sporo gapiów, którzy po kilku minutach bezskutecznej reanimacji nawoływali dzielnicowych, aby zaprzestali dalszych prób, bo według nich dziecko już nie żyło. Mimo ciągłego braku tętna i oddechu policjanci nie przestawali ratować chłopca.
,,Mamusiu, tatusiu, przepraszam”
- Nie pozwoliłbym im chyba skończyć przed przyjazdem pogotowia – mówi pan Janusz. – Prosiłem policjantów, żeby dalej robili mu sztuczne oddychanie mimo tych wszystkich głosów ludzi, którzy uważali, ze Darek już nie żyje.
Gdy po około 10 minutach na miejsce przyjechała karetka chłopiec już oddychał. Został otulony kocem i folią termiczną dostarczoną przez straż pożarną, która również przyjechała na miejsce wypadku. W akcji ratunkowej uczestniczył też Mariusz Miotk, mieszkaniec Wdy. Wezwano helikopter z pogotowia ratunkowego, ale nie mógł dolecieć z powodu innego poważnego wypadku. W miarę stabilne dziecko karetka zabrała do Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku. Podczas jazdy chłopak kilka razy tracił i odzyskiwał przytomność.
- Kiedy dojechaliśmy samochodem do szpitala Darek był już całkiem przytomny, było już po najgorszym – mówi mama chłopca. – Wstał nawet z łóżka, podszedł do nas i powiedział: „Mamusiu, tatusiu, przepraszam” i zaczął płakać. Byliśmy wszyscy bardzo przerażeni, ale szczęśliwi, że żyje. Najważniejsze, że miał z mózgiem wszystko w porządku. Jego lekarka, pani Agnieszka Sieczkowska, powiedziała, że mogło być gorzej po tak długim czasie pod wodą i bez tlenu. Ale najważniejsze, że zwymiotował podczas reanimacji i oddał wszystkie wody.
Darek spędził w szpitalu 3 dni. Lekarze twierdzili, że rokowania są dobre, jednak należy poczekać dzień czy dwa, obserwować chłopca, sprawdzić jak zareaguje na leki. Dostawał zastrzyki, kroplówki wzmacniające i miał podłączoną aparaturę, która pomagała mu się rozgrzać, ponieważ był bardzo wyziębiony.
Bóg nad nim czuwa
Podczas całej rozmowy chłopiec uważnie słucha, czasem coś wtrąca nieśmiało. Jest spokojny, mało się uśmiecha, mimo że obok siostra z kuzynką szepczą sobie coś i uśmiechają się co chwilkę.
- Chodzisz jeszcze nad rzekę się kąpać – pytam.
- Nie – odpowiada szybko Darek. – Boję się wody. Nie chodzę ani nad rzekę, ani nad jezioro.
- Ale umiesz pływać – zachęcam go do dalszej rozmowy, ale chłopak spuszcza głowę, jakby się zawstydził.
- On pływa lepiej niż ja – mówi za to pan Janusz. – Potrafi też nurkować. Lekarz mówił, że to go pewnie uratowało, bo wiedział jak się zachować w wodzie. Nabierał powietrza jak jeszcze mógł się wynurzać.
- Ale po szpitalu to nawet do wanny bał się wejść, żeby się umyć – dodaje pani Kasia. – Cały się trząsł. Teraz już mu przeszło.
Darek pyta czy może iść do kolegi więc szybko robię zdjęcie i już go nie ma. Przy drzwiach słyszę tylko ciche „Z Bogiem”. Zamyślam się chwilę, bo to ostatnio mało spotykane, żeby dzieci tak mówiły wychodząc na podwórko. Wracam do rozmowy.
- Jaki jest Darek na co dzień? – pytam. - Zmienił się po wypadku.
- Jest pogodny, wesoły – odpowiada pani Landowska. – Właściwie to się nie zmienił, oprócz tego, że boi się wody. No, może jest teraz bardziej posłuszny, grzeczniejszy, rozsądniejszy.
Od mieszkańców dowiedziałam się później, że Darek to taki dobry chłopak. Jest bardzo uczynny i pracowity. Niestety ma pecha.
Więcej w Gazecie Kociewskiej,
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.





![[AKTUALIZACJA] : Policjanci poszukują 15-letniej Oliwii. Jej życie może być zagrożone! [AKTUALIZACJA] : Policjanci poszukują 15-letniej Oliwii. Jej życie może być zagrożone!](https://static2.kociewiak.pl/data/articles/sm-4x3-aktualizacja-policjanci-poszukuja-15-letniej-oliwii-jej-zycie-moze-byc-zagrozone-1765590140.jpg)























![[FOTO] Pożar w areszcie i rozróby z udziałem agresywnych pseudokibiców - były to tylko ćwiczenia [FOTO] Pożar w areszcie i rozróby z udziałem agresywnych pseudokibiców - były to tylko ćwiczenia](https://static2.kociewiak.pl/data/articles/sm-4x3-foto-pozar-w-areszcie-i-rozroby-z-udzialem-agresywnych-pseudokibicow-byly-to-tylko-cwiczenia-1764881475.jpg)


![[AKTUALIZACJA] PILNE: Alarm bombowy na Dworcu Gdańsk Główny. Ruch pociągów wstrzymany [AKTUALIZACJA] PILNE: Alarm bombowy na Dworcu Gdańsk Główny. Ruch pociągów wstrzymany](https://static2.kociewiak.pl/data/articles/sm-4x3-pilne-alarm-bombowy-na-dworcu-gdansk-glowny-ruch-pociagow-wstrzymany-1763998014.jpg)


![[FOTO] PILNE: Pożar budynku wielorodzinnego przy ulicy Jagiełły. Na miejscu liczne siły i środku straży pożarnej [FOTO] PILNE: Pożar budynku wielorodzinnego przy ulicy Jagiełły. Na miejscu liczne siły i środku straży pożarnej](https://static2.kociewiak.pl/data/articles/sm-4x3-foto-pilne-pozar-budynku-wielorodzinnego-przy-ulicy-jagielly-na-miejscu-liczne-sily-i-srodku-str-1763573162.jpg)


Napisz komentarz
Komentarze