Agnieszka i Adam mają sześcioro dzieci. Jak mówią, żyje się bardzo ciężko. Często brakuje pieniędzy nawet na podstawowe rzeczy. By przeżyć.
500 zł na życie
- Jest ciężko, mam tylko zasiłek rodzinny i dodatki z MOPS – u, mąż nie pracuje, ponieważ teraz jest na zwolnieniu chorobowym, po zabiegu kolana, czeka go rehabilitacja - stwierdza pani Agnieszka. – Mieszkanie wynajmujemy. Jest bardzo ciężko.
Jak mówią państwo Skrzypczak, opłaty wynoszą ok. 1400 zł, na życie zostaje ok. 500 zł...Dla ośmioosobowej rodziny.
- Nie mogę iść do pracy, przy tylu dzieciach. Próbowałam już nie raz, tym bardziej teraz jak maż ma chorobowe. Jednak każdy pracodawca pyta o dzieci. Gdy mówię, że jest ich sześcioro, to odpowiadają: Jak Pani chce pracować, a dzieci? Przedszkola są zbyt drogie, Niemożliwe jest, aby każde dziecko zapisać.
Brakuje właściwie wszystkiego. Dzieciom głównie ubrań, obuwia.
- Często zabraknie pieniędzy nawet na jedzenie. Gdy robimy opłaty, to zastanawiamy się, czy opłacić coś jeszcze, czy kupić jedzenie. Jesteśmy już zadłużeni za mieszkanie. Nasza sytuacja jest bardzo trudna – dodaje pan Adam.
Decyzje, co wybrać, podejmują każdego dnia.
- Gdy czegoś nie zapłacimy, to dostaniemy wezwanie, przyjdzie właścicielka albo np. mogą nam odciąć prąd – kontynuuje pani Agnieszka.
Tragiczne święta
Dwa lata temu w ich mieszkaniu wybuchł pożar.
- Była dokładnie godzina 14.07, całe mieszkanie spaliło się dzień przed Wigilią - wspominają. - Instalacja elektryczna zaczęła się palić.
- Wyszedłem do sklepu na chwilę po ostatnie produkty na święta. Dzieci bawiły się w drugim pokoiku – relacjonuje pan Adam. - Żona pakowała prezenty na święta. Mikołaj miał wtedy 6 miesięcy, spał w łóżeczku, w pokoju, w którym zaczęło się palić. W ciągu 15 minut wybuchł pożar. Gdy wróciłem ze sklepu, żona krzyczała „Pali się!”. Patrzę, rzeczywiście. No i biegiem. Trzeba było zabierać dzieci i uciekać.
Najpierw ogień zajął materac w małym pokoju, potem kanapę i łóżeczko, które zaczęło się palić od dołu. Pani Agnieszka cudem wyciągnęła 6 - miesięcznego synka z pokoju.
- Mieliśmy tam duży materac. Nie mogłam się dostać do pokoju, bo drzwi zassało – opowiada. - Nie zastanawiając się ani chwili kopnęłam szybę w drzwiach nogą. Szłam prosto przez ogień, dziecko wyciągnęłam z łóżeczka i wyszłam. Nawet nie wiedziałam, że mam nogę rozwaloną. Dopiero na dole sąsiadka powiedziała mi, że krwawię. Najważniejsze było to, że byliśmy wszyscy razem. Cali. Jeszcze kilka minut i żywcem by nam się synek spalił.
Potem leżałam w szpitalu z najmniejszym synkiem. Byłam poparzona, na nodze od wybicia szyby miałam 11 szwów. Był czas, że ciągle mi się ten koszmar śnił.
„Opieka” opłaciła im hotel. Mieszkali tam 3 tygodnie. Z ich dobytku nic nie zostało. Ubrania, podręczniki do szkoły, przybory, sprzęty…wszystko pochłonął ogień.
- Potem dali nam na farby, jedzenie. O wszystko musieliśmy starać się od nowa. Prezydent miasta obiecał nam mieszkanie, niestety do tej pory go nie otrzymaliśmy. Dzięki dobrym ludziom, znajomym, opiece, udało nam się pozbierać. Uciekaliśmy tylko w tym, co mieliśmy na sobie. Był grudzień, ja zostałam w podkoszulku i spodniach od dresu, które jeszcze mi pocięli na dole, by opatrzyć rany na nodze. Wszystkie meble otrzymaliśmy z opieki społecznej, także z Caritasu przy kościele Św. Wojciecha. Tu nic nie jest nasze – mówi p. Agnieszka.
Problemy ze zdrowiem
Przeżyli życiową tragedię, nadal jednak nie jest im łatwo iść przez życie.
- Codziennie sobie powtarzam, że muszę dać radę. Dzieci jedzą obiady w szkole, posiłki śniadaniowe też tam mają. Ale dalej musimy się martwić. Michałka - najmniejszego synka nie mogę już karmić piersią, bo dostał skazę białkową. Musieliśmy przejść na Bebilon Pepti. Pije bardzo dużo mleczka, jedna puszka dla niego starcza na 2 dni – żali się matka.
Do tego wszystkiego dochodzą też zmartwienia o zdrowie dzieci. Mikołaj - trzyletni syn ma problemy z oskrzelami. Lekarze podejrzewają astmę. Mateusz - najstarszy syn ma bardzo mocną wadę wzroku. Widzi tylko 30% bez okularów.
- Mikołaj od maleńkiego choruje na oskrzela. Jak jesienią zacznie, to wiosną kończy – stwierdza ojciec. - Jesteśmy bardzo wdzięczni, bo dostaliśmy inhalator dla niego. Wcześniej żona musiała 3 razy dziennie jeździć z nim na inhalacje. Daleko. Do przychodni aż za szpitalem. Teraz też już jest chory, wszystko mu charczy.
- W środę idę z Mateuszem do okulisty, zobaczymy, co lekarz stwierdzi tym razem – dodaje matka.
Skromnie, lecz rodzinnie
Jak mówią, święta zawsze mają skromne.
- Święta staramy się zawsze spędzać razem, skromnie, ale całą rodziną. To dla nas bardzo ważne. Nigdy nie robimy bogatych świąt, bo nas na to po prostu nie stać. Trójka już chodzi do szkoły i tam inne dzieci opowiadają: „Ja dostałam to, ja tamto” i wtedy przykro naszym, że one niestety dostały tylko coś naprawdę małego. Jednak staramy się je wychowywać tak, żeby nie myślały, że jeśli chcą, to muszą coś dostać. Ale mimo wszystko czasem jest nam ich żal. Żyjemy skromnie. Głównym celem jest, by dzieci nie chodziły głodne. Robimy wszystko, by żyć z miesiąca na miesiąc.
Zmartwień sporo, jak na jedną rodzinę. Ale radości też są.
- Przy takiej gromadce jest wesoło – przyznają państwo Skrzypczak. - Jesteśmy bardzo zżyci ze sobą. Nie wyobrażam sobie nawet rozstania z dziećmi. Trudno mi rozstać się z jakimś dzieckiem i dać np. na wakacje do mojej mamy. Pochodzę z daleka, z woj. lubuskiego. Gdy któreś wyjedzie, wtedy tęsknimy bardzo. Brakuje tej jednej osoby.
Dziecko wybrało sobie ojca
Państwo Skrzypczakowie znają się, jak mówią, właściwie od dzieciństwa.
- Adam pochodzi ze Starogardu. Jeździliśmy na wakacje do tej samej rodziny. Wcześniej nie zwracaliśmy na siebie uwagi. A teraz już dziewięć lat jesteśmy razem – mówi p. Agnieszka.
- Gdy pracy w Starogardzie nie było, pojechałem tam pracować do lasu i tak się właściwie poznaliśmy na nowo – wspomina p. Adam.
- Zaczęło się od tego, że mój syn, którego sama wychowywałam powiedział do Adama „Tato”. najstarszego syna. Wyszłam z nim z domu, a on pierwsze co zrobił, to podbiegł do Adama i powiedział „Tata”.
- Mnie wtedy zamurowało – dodaje p. Adam.
- Jakby sobie dziecko samo tatę wybrało. Tak się zaczęło... – wspomina p. Agnieszka ze łzami w oczach.
Mieszkanie z karaluchami
Przeprowadzili się do Starogardu. Najpierw mieszkali na Gdańskiej - 4 lata. Mówią, że tam było bardzo dobrze. Gdy zmarł właściciel, spadkobiercy sprzedali mieszkanie. A Skrzypczakowie przenieśli się na Chojnicką.
- Tam były myszy, karaluchy, takie warunki, że się w głowie nie mieściło - wspominają. - Myszy biegały po mieszkaniu. Zastanawiałam się, dlaczego córeczka tak płacze nocami. I patrzę któregoś dnia, a po buźce jej karaluch chodzi...
Potem wynajęli mieszkanie na Pomorskiej. Wymalowali, wyremontowali własnymi siłami. Odżyli. To miały być bogate święta, bo dostali talony z pracy. I nagle, w jednej chwili, całe ich szczęście, nadzieja na lepsze jutro... spłonęła.
- To był najtragiczniejszy dzień. To już nie były święta. Mieszkaliśmy wtedy zaledwie 3 miesiące. W ciągu kilu minut wszystko straciliśmy. Niby nie chce się o tym myśleć, ale to jednak samo wraca. Jedna z córek wciąż pamięta, zamknęła nam się po pożarze. Przestała jeść, mówić, ciągle spała. Wstawała do toalety i szła dalej spać. Gdy widzi petardy na Sylwestra, to nie może patrzeć, zaraz płacze i krzyczy. Bardzo boi się ognia. Przez długi czas w nocy wstawaliśmy, by patrzeć czy dzieci dobrze śpią. Teraz, gdy kiedykolwiek poczuję dym, od razu wszystko wraca, boję się o dzieci – stwierdza p. Agnieszka.
Wymarzony rower i komputer
Państwo Skrzypczakowie radzą sobie, jak mogą. Starają się, by w domu było czysto, by panowała rodzinna, ciepła atmosfera. Brakuje im wielu rzeczy, by przeżyć, by normalnie, godnie funkcjonować. A dzieci też mają marzenia... Mateusz, Julka i Dominika marzą o rowerze i komputerze. Dominika, jak to dziewczynki w jej wieku, chciałaby także dostać kosmetyki i ubrania Hannah Montana. Dla 5 – letniej Klaudii najpiękniejszym prezentem byłby wózek i lalka.
- Bardzo przydałoby się łóżko. Dziewczynki śpią na materacu – dodaje mama. – Wciąż brakuje na przybory do szkoły, środki czystości, ubrania, buty. Starszemu synowi ostatnio dałam swoje adidasy... – puentuje matka.
PODAJ RĘKĘ RODZINIE
Zapraszamy do udziału w naszej akcji POMOC NA ŚWIĘTA. Jeżeli ktoś z Państwa chciałby w jakikolwiek sposób wspomóc rodzinę Skrzypczaków, prosimy o kontakt z redakcją, tel. 58 562 88 22, 509 449 619.
Reklama
Podarować dzieciom uśmiech. Organizujemy świąteczną pomoc
POMORZE. Często brakuje nawet na jedzenie, gdy opłaci się wszystko, to człowiek zastanawia się, czy opłacić coś jeszcze, czy kupić jedzenie. Najważniejsze, by dzieci nie chodziły głodne. Potrzeba właściwie wszystkiego. Od butów po proszki do prania. A dzieci też mają marzenia...
- (ace)
- 30.03.2010 10:22 (aktualizacja 12.08.2023 10:16)

Data dodania:
30.03.2010 10:22
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: IcemarkTreść komentarza: Z tego co wiem na prawo w kierunku Putina skręcili tylko Węgrzy i Słowacy, chyba że się mylę?Data dodania komentarza: 9.12.2025, 10:23Źródło komentarza: Dlaczego Europa skręca w prawo?Autor komentarza: Endriu DuduTreść komentarza: Panie Szubarczyk czemu nie napisze pan w prost, że chcecie wyprowadzić Polsce z Unii Europejskiej i zostawić ją na pożarcie przez Ruskich? I zapewne pisząc Bóg, Honor, Ojczyzna ma pan na myśli polityczne szczury, które uciekły na Węgry do największego zwolennika Putinia w Europie? Jak wybuchła II WŚ 3/4 polityków uciekło na zachód a zwykli ludzie zostali i cierpieli przez te wszystkie lata i tu się nic nie zmieni. Patrioci z prawicy już pokazują jacy są bohaterscy, uciekając z kraju. Żałosne.Data dodania komentarza: 9.12.2025, 10:07Źródło komentarza: FELIETON: Francuski dziennikarz: Polska ratuje dziś Europę!Autor komentarza: Upadły AniołTreść komentarza: Wiadomo jak miała na imię ta dziewczyna ?Data dodania komentarza: 8.12.2025, 05:30Źródło komentarza: WAŻNE: Dwa tragiczne wypadki jednej nocy. Nie żyją dwie młode osoby, dwie inne walczą o życieAutor komentarza: Mlisewski590@gmailTreść komentarza: Dzie można odebrać jedzenie
Bo ja nie mam nic do jedzenia
Proszę odpisaćData dodania komentarza: 1.12.2025, 10:19Źródło komentarza: Nowe lodówki społeczne w Starogardzie! Gdzie się znajdują i co można do nich wkładać?Autor komentarza: CiekawskiTreść komentarza: Czy w autobusie szkolnym są pasy bezpieczeństwa?Data dodania komentarza: 27.11.2025, 12:57Źródło komentarza: Groźne zdarzenie drogowe. Autobus szkolny w rowie. Dzieci bez pomocy medycznej na miejscu stłuczki?!Autor komentarza: Alinkaaa3Treść komentarza: wszesniej czy pozniej wszystko wraca, czasami w najbardziej nieoczekiwanym momencie. takie historie sklaniaja do refleksij i sprawdzania swoich praw na czas, naprzyklad za pomoca materialow na stronie https://consultant.net.pl/, a nie wtedy, gdy jest juz za poznoData dodania komentarza: 26.11.2025, 15:46Źródło komentarza: Lekceważył prawo i sądowe zakazy. Konsekwencje przyszły nocą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama


























![[FOTO] Pożar w areszcie i rozróby z udziałem agresywnych pseudokibiców - były to tylko ćwiczenia [FOTO] Pożar w areszcie i rozróby z udziałem agresywnych pseudokibiców - były to tylko ćwiczenia](https://static2.kociewiak.pl/data/articles/sm-4x3-foto-pozar-w-areszcie-i-rozroby-z-udzialem-agresywnych-pseudokibicow-byly-to-tylko-cwiczenia-1764881475.jpg)


![[AKTUALIZACJA] PILNE: Alarm bombowy na Dworcu Gdańsk Główny. Ruch pociągów wstrzymany [AKTUALIZACJA] PILNE: Alarm bombowy na Dworcu Gdańsk Główny. Ruch pociągów wstrzymany](https://static2.kociewiak.pl/data/articles/sm-4x3-pilne-alarm-bombowy-na-dworcu-gdansk-glowny-ruch-pociagow-wstrzymany-1763998014.jpg)


![[FOTO] PILNE: Pożar budynku wielorodzinnego przy ulicy Jagiełły. Na miejscu liczne siły i środku straży pożarnej [FOTO] PILNE: Pożar budynku wielorodzinnego przy ulicy Jagiełły. Na miejscu liczne siły i środku straży pożarnej](https://static2.kociewiak.pl/data/articles/sm-4x3-foto-pilne-pozar-budynku-wielorodzinnego-przy-ulicy-jagielly-na-miejscu-liczne-sily-i-srodku-str-1763573162.jpg)


Napisz komentarz
Komentarze