Przy okazji prac nad inskrypcją pamiątkową, która zostanie umieszczona na murze starogardzkiego więzienia na wielkiej tablicy z białego marmuru (od strony ulicy Pomorskiej) historycy jak zwykle posprzeczali się, dyskutując nad liczbą zamordowanych przez Niemców ludzi na jesieni 1939 roku, wiosną 1940 roku i w ogóle przez cały okres okupacji polskiego Pomorza. W uzasadnieniu do ustawy sejmowej podaje się, że tylko do końca roku 1939 na Pomorzu Niemcy zamordowali około 30 tysięcy Polaków, „szkodzących umacnianiu niemczyzny na wschodzie”. Niektórzy historycy uważają, że to liczba „zawyżona” i opiera się nie na danych, lecz na propagandzie z czasów komunistycznych, gdy liczbę niemieckich ofiar „zaokrąglano”. Jednak na pytanie o dokumenty, na podstawie których to ustalili, nie potrafią nic powiedzieć. Po prostu tak „uważają”. Muszę powiedzieć, że ten sposób dochodzenia do prawdy bardzo mnie irytuje. Owszem, propaganda komunistyczna miała tendencję do „zaokrąglania” danych, ale ofiary po wojnie liczyli jednak polscy historycy a nie propaganda. Nie można tych ustaleń tużpowojennych, czyli bardziej wiarygodnych niż te 80 lat później, przekreślać! Pamiętam jak się mówiło całe lata, że w Lesie Piaśnickim Niemcy zamordowali od 10 do 12 tysięcy ludzi. Po roku 1990 jacyś mędrkowie doszli do wniosku, że to jest „zawyżone”. I oto niemiecki historyk Dieter Schenk, autor znakomitej książki „Albert Forster – gdański namiestnik Hitlera”, ustalił, że w Lesie Piaśnickim zginęło 14 tysięcy ludzi! Według Schenka przez cały okres okupacji niemieckiej Pomorza zostało zamordowanych w KL Stutthof 65 tysięcy ludzi a w innych miejscach kaźni, przede wszystkim niemal w każdym pomorskim lesie, drugie tyle! To poważny badacz, który – w przeciwieństwie do niektórych naszych ambitnych historyków – przebadał dokładniej niż ktokolwiek z polskich badaczy (ci mają czasem problem z językiem niemieckim…) archiwa niemieckie. Napisał też znakomitą monografię Hansa Franka, przebadał starannie zbrodnię niemiecką na polskich profesorach we Lwowie. Takich ludzi należy uszanować, bo wśród Niemców przeważają ci, co najpodlejsze zbrodnie zwalają dziś na tzw. „nazistów”! Mówią, że Niemcy nie mają z tym nic wspólnego! „Dali się oszukać” Hitlerowi [!], a w roku 1945 „zostali wyzwoleni od nazistów”! Tu należy jednak dodać, że „zostali podczas tej wojny „wyzwoleni” dwa razy. Najpierw w roku 1939 od „polskich nacjonalistów”. Dziś o tym zupełnie zapomniano, ale we wrześniu 1939 Niemcy „wyzwalali” Pomorze! Taka była narracja ich propagandy wojennej. Wyzwalali od Polaków „niemieckie Pomorze”! Każdego, kto do nas przybył po roku 1920 wysyłali z jednym tobołkiem w bydlęcym wagonie na teren tzw. Generalnego Gubernatorstwa. Niektórych nie wysyłali, tylko wieźli na miejsce zbrodni: w Szpęgawsku, w lesie Zajączek od Skórczem, w koszarach tczewskich i w dziesiątkach innych miejsc kociewskiej Golgoty.
Młodzi archeolodzy pod kierunkiem dr. Dawida Kobiałki z Instytutu Archeologicznego w Łodzi wydobyli w maju z jednego ze Szpęgawskich dołów ponad tonę ludzkich kości – spalonych, pogruchotanych, bo mordercy kazali je więźniom odkopać pod koniec okupacji i spalić na stosach, by zatrzeć ślady zbrodni. Resztki ludzkich szczątków wrzucali szuflami bylejak do dołów. To między innymi dlatego tak trudno dziś ustalić, ilu ludzi zabili w tym lesie. Znamy nazwiska ponad dwóch tysięcy, ale ofiar mogło być, według powojennych szacunków, nawet siedem tysięcy!
Krzyżyki noszone powszechnie na łańcuszkach, często pamiątki I Komunii Świętej, to najczęściej wydobywane dziś na miejscach zbrodni archeologiczne artefakty. W tym roku wydobyto też dwie kobiece obrączki ślubne. Tylko dwie, bo takie obrączki były ze złota, co nie uszło uwadze morderców.
Oto treść proponowanej tablicy według stanu na dzień 4 lipca – projekt graficzny Katarzyny Lisieckiej. Pierwszy akapit inskrypcji jest hołdem dla wszystkich ofiar z całego Pomorza, nie tylko z Lasu Szpęgawskiego. Drugi akapit przypomina, że wielu zamordowanych jechało na śmierć z naszego więzienia, gdzie przedtem byli bici i znieważani. W trzecim akapicie zawarto uroczyste inwokacje. Ponieważ pod inskrypcją widnieje podpis „Mieszkańcy Kociewia”, chcielibyśmy, aby ostateczna treść inskrypcji była naszym wspólnym dziełem.
Uroczystość 2 października
zapowiada się niezwykle pięknie, choć to będzie zwykły dzień tygodnia (poniedziałek). Najpierw Msza św. za dusze pomordowanych w kościele św. Wojciecha. Pamiętamy, że budowniczym tego kościoła był Sługa Boży, postać przewodnia obecnego procesu beatyfikacyjnego II grupy męczenników II wojny światowej – ks. Antoni Henryk Szuman, proboszcz starogardzki. Tego dnia przypadnie 84 rocznica jego śmierci – został zamordowany przez Niemców w drzwiach kościoła w Fordonie 2 X 1939. Po Mszy św. spotkamy się przy odnowionym murze więziennym, tablica zostanie odsłonięta i poświęcona. Zaśpiewamy wspólnie kilka pieśni, każdy uczestnik uroczystości otrzyma okolicznościowy folder, zawierający wiedzę o Zbrodni Pomorskiej. Zapalimy znicze i złożymy kwiaty. Od tej chwili mur więzienny będzie miejscem naszej pamięci.
Od roku 2018 w Toruniu stoi pomnik Zbrodni Pomorskiej. Toruń był stolicą przedwojennego województwa pomorskiego. W Lesie Piaśnickim mamy obecnie nie tylko doły śmierci, ale także sanktuarium bł. Alicji Kotowskiej, zamordowanej tam 11 listopada [!] 1939 roku, wyniesionej na ołtarze przez św. Jana Pawła II. Starogardzkie, kociewskie upamiętnienie będzie więc trzecim miejscem, położonym na mapie pośrodku tamtych.
Pojednanie tylko w prawdzie
W ostatnich latach niepokoją nas głosy z Niemiec, wypierające niemiecką odpowiedzialność za zbrodnie na Polakach, za wojenny „drugi holokaust”, nie tylko ten na narodzie żydowskim. Buńczuczne wypowiedzi na temat „młodej polskiej demokracji”, która powinna się podporządkować wizji świata i Europy „starej” niemieckiej demokracji. To bardzo niebezpieczne tendencje, przypominające atmosferę z lat 30. ubiegłego, krwawego stulecia. Takie uroczystości, jak ta przez nas planowana, mają nam przypomnieć, że prawda historyczna to nie jest zmyślna „narracja”, polityka historyczna i medialna, lecz to, „co widziały nasze oczy”.
Organizatorzy
Cieszymy się, że do organizacji uroczystości przystąpili zgodnie: radni Rady Powiatu Starogardzkiego, Starosta Starogardzki, Prezydent Miasta Starogardu i Rada Miasta, Pani Wójt Gminy Wiejskiej Starogard i radni tej gminy, Dyrektor Aresztu Śledczego, Stowarzyszenie Morskie Gospodarcze im. Eugeniusza Kwiatkowskiego z siedzibą w Gdyni, Ksiądz Proboszcz Parafii św. Wojciecha w Starogardzie. Oczekujemy też zgłoszeń innych samorządów powiatu starogardzkiego i tczewskiego (kontakt [email protected]). Niech to będzie nasze wspólne dzieło, zgodne spotkanie i zbiorowa modlitwa. To się należy od nas męczennikom narodowym, naszym współbraciom.
Liczymy bardzo na udział w uroczystości pocztów sztandarowych naszych szkół i naszej młodzieży. Jeśli pamięć ma przetrwać, to warunkiem jest przekaz międzypokoleniowy. Wojenne tragedie Polaków to nie są czasy „prehistoryczne”. „Przeszłość to dziś, tylko cokolwiek dalej”… (C.K. Norwid).
Napisz komentarz
Komentarze