- W ostatnim czasie wokół szkoły nr 4 narosło wiele kontrowersji. Jedną z ról w tej sprawie odgrywa Pani. Proszę opowiedzieć, co się tam dzieje, jak to wygląda z Pani strony?
- Trudno określić jednym zdaniem to, co się stało. To dla mnie niewiarygodne, bo pracuję w tej placówce 17 lat. Przez 16 lat nie było żadnych problemów. Prowadziłam normalne zajęcia z matematyki i z j. angielskiego, ponieważ mam uprawnienia do nauczania tych przedmiotów. Wykonuję swoją pracę z sercem, bo jestem nauczycielką z powołania.
Od dziecka chciałam uczyć w szkole. Byłam szczęśliwa, że mogę realizować zawód, który sobie wymarzyłam. Tak się złożyło, że pani dyrektor złożyła rezygnację. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy to już ten czas. Nie byłam do końca przekonana. Ta decyzja nie przyszła od razu. W momencie, gdy podjęłam decyzję, wiedziałam, że jest to słuszne i że tak powinnam postąpić. Wtedy rzeczywiście pojawiła się koncepcja, pojawiły się pomysły.
Uznałam, że jest to coś, w czym chciałabym się rozwijać. W pierwszym konkursie miałam 6 głosów, a trzeba było mieć 7, żeby wygrać. W drugim było podobnie. W kwietniu tego roku w końcu udało się konkurs wygrać. Jednak po 3 miesiącach konkurs został unieważniony. Nie rozumiem do końca co się stało, jak i dlaczego. Nie wiem także, dlaczego trwało to tak długo. Przez ten cały czas, żyłam w zawieszeniu. Dotarły do mnie wieści, że ktoś złożył odwołanie, natomiast nie miałam wglądu, żeby dowiedzieć się, czego ono dotyczy, na co zwrócono uwagę. Nie ukrywam, że od momentu, kiedy wiedziałam, że to odwołanie wpłynęło, wyłaniał się taki scenariusz, że konkurs zostanie unieważniony.
Nie zależy mi na sprawowaniu władzy za wszelką cenę. Jestem osobą skromną
i prostolinijną. Mówię to, co myślę. Miałam ciekawy pomysł na rozwój tej placówki. Od pewnego czasu ludzie zauważali, że mam potencjał, że mam wszystko organizacyjnie poukładane, że poradziłabym sobie.
Jestem osobą, która lubi się rozwijać. Jak nie robię czegoś nowego przez trzy/cztery lata, czuję, że następuje taka stagnacja, że stoję w miejscu. Albo jest to nowy kierunek studiów, albo właśnie to ostatnie (ubieganie się o stanowisko dyrektora). Dodatkowo teraz weszła nowa reforma – to sprawiło, że zaczęłam się bardziej interesować, czytać. Stwierdziłam, że dobrze się w tym czuję.
- Tak jak Pani mówi, nie wie Pani dlaczego ten konkurs został unieważniony?
- Teraz już wiem. Prezydent poinformował w zarządzeniu, że rada rodziców we wrześniu 2017 roku nie podjęła uchwały o wyborze prezydium. To była podstawa do unieważnienia konkursu. Prawo oświatowe daje prezydentowi kompetencję do unieważnienia konkursu z powodu innych nieprawidłowości, które mogły mieć wpływ na przebieg konkursu. Nie mnie oceniać czy to, co stało się we wrześniu, miało wpływ na wynik konkursu w kwietniu. To już każdy sam musi ocenić.
- Jak Pani ocenia tę sytuację? W jakimś stopniu jest Pani przecież poszkodowana.
- Nie czuję się poszkodowana, jeśli chodzi stricte o konkurs. Bardziej boli mnie to, co stało się po drugiej stronie. Został wysłany wniosek do rzecznika dyscyplinarnego. Bardziej to we mnie uderzyło, ze względu na to, że trudno było mi zrozumieć tę sytuację. Na pewno trudniej niż z konkursem.
- Docierały do nas sygnały, że od kilku miesięcy w szkole działo się źle. Nauczyciele podzielili się na grupy. Jedni byli zwolennikami powołanej przez prezydenta dyrektor, inni stali za Panią. W listach, które otrzymujemy, pojawiają się głosy, że miała Pani szkodzić ówczesnej dyrektor.
- Jak wspomniałam w oświadczeniu, nie napisałam żadnej skargi, listu, ani donosu na działania wcześniej urzędującej pani dyrektor. Potwierdzają to odpowiedzi z Kuratorium, od wojewody i od prezydenta miasta. Z tych pism jasno wynika, że nic takiego nie napisałam.
- Dlaczego Pani zdaniem tak długo to trwa? Są błędy formalne, nieformalne, ale niewyłonienie dyrektora przez ponad rok jest raczej niespotykane.
- No tak, ale to chyba nie jest pytanie do mnie tylko do prezydenta.
- Ale Pani zdaniem...?
- To dla mnie niezrozumiałe, że 3 konkursy nie przynoszą efektu.
- Czy spotkała się Pani wcześniej z taką sytuacją?
- Nie, z taką sytuacją się nie spotkałam. W szkołach na naszym terenie jest to niespotykane. Może gdzieś się tak dzieje, ale ja nie mieszkam w Warszawie, czy Łodzi… Szczerze mówiąc, nie mieści mi się to w głowie.
- Proszę powiedzieć, ile pism zostało wysłanych do kuratorium.
- Kuratorium odpowiedziało, że były dwie skargi. W innych sprawach nie było żadnych pism.
- Czytelnicy twierdzą, że podpisy pod wnioskami do kuratorium były pozyskiwane w nieuczciwy sposób...
- To nie jest pytanie do mnie, bo ja nie pisałam tych skarg. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak można świadczyć w takich pismach nieprawdę. Osoby, które to podpisują, świadczą nieprawdę. Ciężko mi jest powiedzieć, bo ja tych skarg nie pisałam.
- Pojawiały się również głosy, że dzieci były straszone, że będą przesłuchiwane przez prokuratora.
- Tak, słyszałam o tym. Te pogłoski pojawiły się również w komentarzach pod artykułami. Nie jestem w stanie tego skomentować, bo nie umiem sobie wyobrazić takiej sytuacji.
- Skąd to się bierze?
- Może Pani mi powie. Dla mnie jest to sytuacja nowa, w której czuję się niekomfortowo. Jak powiedziałam we wstępie, jestem człowiekiem prostolinijnym. Knucie intryg, czy świadczenie nieprawdy na czyjąś niekorzyść jest poza moim systemem wartości. Nie wiem, jak to ująć w słowa. Nie mieści mi się w głowie, po co i dlaczego ludzie coś takiego robią.
- Domyślam się, że atmosfera w szkole nie jest zbyt przyjemna. Tu pojawia się kolejny zarzut, że Pani wprowadza konflikty, podejrzenia. Jakie jest Pani zdanie?
- Nie wiem na jakiej podstawie ktoś tak twierdzi. Jak mówiłam wcześniej, jestem osobą otwartą, niekonfliktową. Bardzo pozytywnie podchodzę do ludzi aż do czasu sygnału zwrotnego, że z ich strony nie jest tak samo. Nie rozumiem, dlaczego można pielęgnować w sobie jakąś nienawiść, złe emocje w stosunku do drugiego człowieka. Mam w sobie zakorzeniony głęboki szacunek do człowieka, dlatego wykonuję ten zawód. Okazuję go dzieciom, dlatego to do mnie wraca. To samo stosuję wobec współpracowników. Nie miałam świadomości, że wzbudzam takie… Aż do ubiegłego roku, kiedy podjęłam decyzję, że staję do konkursu.
- Czy wie Pani, kto chce Pani zaszkodzić?
- Nie mogę powiedzieć, że wiem. Mogę powiedzieć, że mam pewne przypuszczenia i na pewno nie powiedziałabym tego głośno. To są moje domysły i nigdy bym się nie pokusiła, żeby wypowiedzieć je na głos, bo nie chcę zaszkodzić innej osobie, która może być Bogu ducha winna.
- To jest jedna osoba, czy raczej grupa osób?
- Przypuszczam, że jest to dosyć wąskie grono, ale może być inaczej. U nas jest prawie setka nauczycieli. Wizualnie się znamy, ale ja nie znam wszystkich tak bezpośrednio na stopie innej niż z pracy. Nie mogę więc ocenić, czy grupa ta jest większa, czy mniejsza niż ja przypuszczam.
- Co z tym postępowaniem dyscyplinarnym? Pani przeciwnicy twierdzą, że było to postępowanie dyscyplinarne - Pani, że wyjaśniające. Miało być ono rzekomo zatrzymane przez posła.
- Otrzymałam postanowienie od rzecznika, w treści którego czytamy: „Postanowienie złożone w dniu 11 maja 2018 roku do wojewody pomorskiego, pismo dotyczące postępowania wyjaśniającego wobec pani Anny Kalinowskiej, nauczycielki szkoły podstawowej nr 4 z oddziałami integracyjnymi w Starogardzie Gdańskim, nie może zostać wszczęte”. Czyli nawet to wyjaśniające nie może zostać wszczęte. W dalszej części pan rzecznik pisze, że nie ma ku temu przesłanek. Nie jest dla mnie to dziwne. Czułam się bardzo zszokowana tym wnioskiem.
Było dla mnie zaskoczeniem, że rzekomo fałszowałam oceny uczniów. Fałszowanie ocen to jest zamiar. Ja nie widzę celu, ani powodów, dla których miałabym to robić. Dowodem miały być wydruki z Librusa.
Jeśli uczeń poprawił ocenę – sprawdzian, bo napisał słabo, ale poprawił z dwójki na piątkę, to dla nich jest dowód, że ja fałszuję oceny.
Tak robimy wszyscy. Albo jeśli pomylę rubryczkę i wpiszę ocenę nie temu uczniowi co trzeba, to ją usuwam – to jest normalna sprawa.
- Czyli ktoś się bardzo stara i poświęcił mnóstwo czasu na to, żeby zebrać taki stos dokumentacji przeciwko Pani…
- Tak. Jeśli jest coś takiego to ja pozostawiam to bez komentarza, bo jak mam dziecku poprawić ocenę, żeby to nie zostało zakwalifikowane jako fałszowanie oceny? Ja nie jestem w stanie tego pojąć.
- Dlaczego ktoś to robi?
- Myślę, że na początku, kiedy te działania się zaczęły, ktoś chciał mnie osłabić przed konkursem. To się zaczęło chwilę przed konkursem. Myśleli może, że się poddam psychicznie. Nie wiem, ja mogę tylko przypuszczać. Skoro to się nie udało, poszło to później dalej, ale cel miał być chyba ten sam.
- Na pewno miała Pani w swojej wieloletniej karierze możliwość obserwacji wielu konkursów. Czy to w taki sposób się odbywa, że trzeba zdyskredytować konkurenta?
- Nigdy. Mnie do pracy przyjmowała pani dyrektor Czyżewska w 2001 roku. Gdy przeszła na emeryturę, dyrektorem został pan Wróblewski. Był jedynym kandydatem, bo stwierdziliśmy, że chcemy, aby on został dyrektorem. Był przez 10 lat i odszedł na emeryturę. Później był kolejny konkurs i też nie było takich sytuacji. Wiedzieliśmy, że osoby, które stają do konkursu, są kompetentne, że jesteśmy w stanie je zaakceptować. Nie pomyliliśmy się, bo pani dyrektor Lewandowska też była bardzo fajnym dyrektorem. Też ma głęboki szacunek do ludzi, za co ją szanuję. Wprowadziła nową energię, chciało się wtedy pracować więcej…



























![[FOTO] Pożar w areszcie i rozróby z udziałem agresywnych pseudokibiców - były to tylko ćwiczenia [FOTO] Pożar w areszcie i rozróby z udziałem agresywnych pseudokibiców - były to tylko ćwiczenia](https://static2.kociewiak.pl/data/articles/sm-4x3-foto-pozar-w-areszcie-i-rozroby-z-udzialem-agresywnych-pseudokibicow-byly-to-tylko-cwiczenia-1764881475.jpg)


![[AKTUALIZACJA] PILNE: Alarm bombowy na Dworcu Gdańsk Główny. Ruch pociągów wstrzymany [AKTUALIZACJA] PILNE: Alarm bombowy na Dworcu Gdańsk Główny. Ruch pociągów wstrzymany](https://static2.kociewiak.pl/data/articles/sm-4x3-pilne-alarm-bombowy-na-dworcu-gdansk-glowny-ruch-pociagow-wstrzymany-1763998014.jpg)


![[FOTO] PILNE: Pożar budynku wielorodzinnego przy ulicy Jagiełły. Na miejscu liczne siły i środku straży pożarnej [FOTO] PILNE: Pożar budynku wielorodzinnego przy ulicy Jagiełły. Na miejscu liczne siły i środku straży pożarnej](https://static2.kociewiak.pl/data/articles/sm-4x3-foto-pilne-pozar-budynku-wielorodzinnego-przy-ulicy-jagielly-na-miejscu-liczne-sily-i-srodku-str-1763573162.jpg)


Napisz komentarz
Komentarze