Do startu w Międzynarodowych Mistrzostwach Polski Wojciech Nadolski przygotowywał się od grudnia zeszłego roku. Mordercze treningi i walka z własnymi słabościami jak widać nie poszły na marne. Mieszkaniec Zblewa wrócił z mistrzostw ze złotym medalem.
- Towarzyszył mi duży stres, żeby bronić zdobytych tytułów, tym bardziej, że nie czuję się jeszcze w pełni przygotowany przez brakujący miesiąc. Konkurencja była potężna, ale moja forma okazała się lepsza. To jednak dopiero początek! Czekają mnie kolejne zawody więc stres jest, a rywali będzie coraz więcej – powiedział nam w rozmowie Wojciech Nadolski, złoty medalista Międzynarodowych Mistrzostw Polski.
Emocje sięgały zenitu
Wygranej towarzyszyły ogromne emocje. Choć nie dał tego po sobie poznać, stres towarzyszył Wojciechowi przez cały czas trwania zawodów. Jak widać, niepotrzebnie. Nadolski po raz kolejny okazał się najlepszy, pozostawiając rywali w cieniu.
- Wygrana po długiej przerwie bardzo cieszy! Człowiek patrzy w lustro i wciąż by coś poprawił. Wysoko stawiam sobie poprzeczkę i oczekuję bardzo dobrej formy, wkładam w to dużo pracy i serca - tłumaczy kulturysta.
Mordercze treningi wymagają wielu poświęceń, nie raz siłacz balansował na cienkiej linie, będąc o krok od przerwania treningów. Wiedział jednak, że nie może się poddać. Jak mówi, bardzo pomagała mu rodzina, najbliżsi i fani, którzy także wspierali go gorącym dopingiem podczas zawodów.
- Na pewno motywuje mnie liczne grono osób, które mi kibicuje! Portal społecznościowy Facebook pozwala na śledzenie moich codziennych przygotowań, ci wszyscy ludzie dodają mi mocy! Jest też rodzina i bliscy znajomi, którzy we mnie wierzą, i to mnie napędza.
Intensywny trening dzień w dzień
Niezależnie od pogody, samopoczucia i nastroju, złoty medalista z Kociewia rozpoczynał swoje treningi o 6.00 rano. Trenował także w środku dnia, a nawet wieczorem. Jak się okazało, czas spędzony na siłowni nie poszedł na marne.
- Treningi pochłaniają bardzo dużo czasu, począwszy od pierwszej sesji aerobowej, przeważnie ok. 6.00 rano, po trening popołudniowy siłowy i kolejną sesję aerobów, do tego pilnowanie posiłków. Wszystko to jest czasochłonne. Nie jest tajemnicą, że pracuję również w weekendy, więc czasu na odpoczynek mam bardzo mało. Do tego układam diety, prowadzę sklep i pracuję na siłowni, więc nie mam czasu na nudę i niestety mam mało czasu dla rodziny. Z uwagi na dużą wiedzę na temat odżywiania, nowych metod odżywiania, bo wszystko idzie bardzo do przodu, suplementacji medycyną naturalną, którą się zajmuję, wiem jak regenerować swój organizm. Suplementacja jest bardzo ważna, z samego jedzenia nie ma możliwości na tym etapie dostarczyć wszystkich potrzebnych składników odżywczych. Trening to tylko bodziec, odżywianie to 70% sukcesu – puentuje kulturysta.
Tymczasem zespół Gazety Kociewskiej gratuluje wygranej i życzy wielu kolejnych sukcesów!

Napisz komentarz
Komentarze