poniedziałek, 29 kwietnia 2024 05:53
Reklama
Reklama

„Lekka” ma ciężko

O ile starogardzki stadion to już XXI w., o tyle rodzima lekkoatletyka cofnęła się przez ostatnich 20 lat dosłownie do średniowiecza. A przecież trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie nowoczesnego obiektu bez biegaczy, skoczków czy oszczepników. Najłatwiej powiedzieć, że brakuje środków. Akurat z tym problemem borykają się wszystkie organizacje pozarządowe w mieście. Jednak jeśli dwóch funkcjonujących w mieście klubów nie stać na zatrudnienie dodatkowego trenera czy zakup kompletu płotków do biegania to nie świadczy zbyt dobrze o rozwoju tej dyscypliny sportu.
„Lekka” ma ciężko

Starogard Gd. ma piękne tradycje lekkoatletyczne. W mieście, które wychowało medalistów mistrzostw Polski, Europy, a w pewnym sensie nawet olimpijskich (Dariusz Zielke oraz Czesław Prądzyński, którzy zdobywali medale na zawodach Przyjaźń - 84 r. ustawą prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 2007 r. otrzymali takie same uprawnienia jak pozostali olimpijczycy) funkcjonują dwa niewielkie kluby, jeden szkolący młodzików, drugi juniorów. Obecnie dyscypliną na poziomie klubowym zajmuje się czterech trenerów.
Powstanie nowoczsnego stadionu wcale nie rozwiązało problemów lekkiejatletyki, w tym sprzętowych, a przede wszystkim finansowych, z którymi borykają sie kluby.
- Póki co nikt nam nie przeszkadza z korzystania z obiektu, ale tak naprawdę korzystamy wyłącznie z bieżni - tłumaczy Janusz Nowak z Kociewskiego Klubu Biegacza. - Rozumiem, że sprzęt i urządzenia są potrzebne przede wszystkim na zawody. Ale z drugiej strony trzeba z nich korzystać na co dzień. Jeśli będziemy na nie tylko patrzeć to się mija z celem.
- W Starogardzie Gd. nie mamy np. klasy sportowej pod kątem lekkoatletyki co jest dużym problemem – tłumaczy Lucyna Petka, założycielka klubu Filippides. – Mamy 19 zawodników, z którymi trenujemy 4 razy w tygodniu. Nie wszyscy przychodzą systematycznie, ponieważ trenują inne dyscypliny. Chodzimy do szkół, proponujemy, ale nabór jest utrudniony.  
Czy kluby jako suwerenne organizacje nie mogą same wyposażyć się w odpowiednie urządzenia? Odpowiedź rodzi kolejne pytanie. Mogą, tylko za co? Koszt niedrogiego płotka lekkoatletycznego firmy Polanik to ok. 200 zł. Za komplet trzeba więc wydać 2 tys. zł, a to w przypadku Kociewskiego Klubu Biegacza 1/6 środków przyznanych przez miasto na cały rok. Środki od sponsorów na tym poziomie to sumy symboliczne.
Przewodniczący Komisji Sportu Rady Miasta Marek Jankowski uważa, że nadszedł czas mozolnego odbudowania świetności starogardzkiej lekkoatletyki. Radny wierzy, że za kilka lat mogą być widoczne pierwsze symptomy poprawy.
- Stadion budowany był właśnie z myślą o lekkoatletyce i oczywiście piłce nożnej. Jeszcze zanim powstał rozmawialiśmy o problemach tej dyscypliny. Trener Nowak uważa, że do rozkręcenia potrzeba ok. 30 – 40 tys. zł, natomiast miasto znalazło w tym roku dla klubu 12 tys. zł. Dodatkowo dzięki programowi wspomagającemu oba kluby dostaną po 5 tys. zł. Dobro starogardzkiej lekkoatletyki leży mi bardzo na sercu i liczę, że z roku na rok będzie coraz lepiej.

Więcej w Gazecie Kociewskiej, która w każdą środę na terenie powiatu starogardzkiego ukazuje się wraz Dziennikiem Pomorza.


Podziel się
Oceń

Reklama