niedziela, 19 maja 2024 02:03
Reklama
Reklama

FELIETON: Brońmy prawa do referendum!

Niemal codziennie we wszystkich możliwych mediach polskojęzycznych roztrząsa się zapowiedziany przez prezesa PiS pomysł referendum, w którym Polacy mieliby wyrazić swój stosunek do unijnego (niemieckiego?) nakazu „dyslokacji” nielegalnych migrantów z Afryki i Azji w Polsce i w innych krajach Unii Europejskiej.
FELIETON: Brońmy prawa do referendum!

Jeśli ktoś nie śledzi na bieżąco życia politycznego i nie czuje dramaturgii wydarzeń oraz znaczenia coraz bardziej aroganckich niemieckich oświadczeń, takich zwłaszcza jak to Manfreda Webera dla „Allgemeine Zeitung” o niemieckiej zaporze, która obali rządy PiS w Polsce, wypowiadanych pod przykrywką „solidarności europejskiej” [!], może być zdezorientowany. No bo po co Jarosław Kaczyński upiera się przy tym referendum, skoro i tak wiadomo, że nas ta „dyslokacja” tym razem nie obejmie, przecież Komisja Europejska uwzględni ukraińskich uchodźców wojennych, którymi się zaopiekowaliśmy. Trzeba tylko… poprosić. O tym nas zapewniają codziennie w telewizyjnych debatach „ludowcy”, weberowcy i „ludzie lewicy” (Co oni jeszcze robią w polskim życiu politycznym po latach naszych tragicznych doświadczeń z sowieckim komunizmem?!). „Martwią się” przy tym, że referendum to są „niepotrzebne koszta”, więc po co pytać. Do bełkotu o kosztach już się przyzwyczailiśmy. Jak tylko Niemcy chcą coś w Polsce utrącić, jakąś inwestycję, która się Niemcom nie podoba, bo jest niezgodna z ich interesami, ich „praworządne” lobby w Polsce zaczyna wylewać krokodyle łzy: Ile żłobków można by za to zbudować! Jeszcze trochę, a okaże się, że referendum to jest instytucja państwa totalitarnego! Po co pytać o cokolwiek głupich Polaków, skoro i tak rząd niemiecki oraz jego przedstawiciele w praworządnej Unii, tacy jak von der Leyen, Jourowa, Weber czy Tusk i tak wiedzą lepiej, co jest dla nich najlepsze. Na pewno nie porty polskie, skoro jest najlepszy port „europejski” w Hamburgu. Na pewno nie mrzonki o tanim pływaniu statkami rzecznymi po Odrze. Tam pływać mogą tylko Niemcy. Na pewno nie centralny port komunikacyjny, skoro niedaleko jest do Berlina, gdzie nie brakuje lotnisk.

Podobnie jest z naszym referendum. Jego telewizyjni przeciwnicy mówią, że wystarczy napisać prośbę do Unii o zwolnienie nas z „dyslokacji”, a na pewno zostanie to uwzględnione. Skąd oni to wiedzą?! Mamy wnosić uprzejmą prośbę o zgodę na decydowanie o naszych wewnętrznych sprawach?! Nadzorcy z Komisji Europejskiej łaskawie prośbę rozpatrzą i po konsultacji ze swoimi kontrolerami praworządności w Polsce podejmą decyzję. Po co Polaków pytać, czy zgadzają się na to, by obce państwa zasiedlały nam polskie miasta kolejnymi kontyngentami nielegalnych uchodźców, skoro tak postanowili ministrowie państw Unii, naruszając drastycznie traktaty unijne, wymagające w takich sprawach jednomyślności i dające każdemu państwu prawo veta, gdy chodzi o jego żywotne interesy.

Dla międzynarodowej grupy Webera, de facto przedstawicielstwa rządu niemieckiego w niemieckiej Unii, wszystko, co służy interesom niemieckim jest dobre i praworządne. Obalenie prawa veta, maskowane „solidarnością”, oznaczałoby niemiecko-francuski dyktat i wymóg posłuszeństwa dla tego dyktatu – dla każdego państwa europejskiego. Jak skuteczny jest ten mechanizm, pokazują ostatnie doświadczenia z sympatyczną, acz nieobliczalną panią Giorgi Meloni, premierką Włoch, która za miskę soczewicy (niemiecka obietnica pomocy w rozwiązaniu dramatycznych problemów Włochów z kolejnymi dostawami ludzi z Afryki przez zorganizowane mafie) szybko zapomniała o swoich deklaracjach na temat niezależności polityki włoskiej. Jej minister ochoczo zagłosował za przymusową „dyslokacją”, uważając pewnie, że w wewnętrznych sprawach polskich ma dokładnie tyle samo do powiedzenia, co polski minister spraw wewnętrznych! A nawet więcej, bo jest „w większości”, która tak postanowiła. A nas nie interesuje „większość” europejska w polskich sprawach! W żywotnych polskich sprawach decyduje wyłącznie większość polska! Skoro Niemcy mogą tak pogrywać z 60-milionowymi Włochami, to co im może zrobić taki europejski plankton jak Belgia, Holandia czy Luksemburg, nad którym to planktonem Niemcy mają pełną kontrolę? Mogę sobie wyobrazić głosowanie któregoś dnia nad wnioskiem o likwidację portu w Gdyni (po co taka rozrzutność, skoro nad Bałtykiem są porty niemieckie…), w ramach europejskiej „solidarności”. Mógłby zostać przegłosowany „większością” a decydujący głos miałby na przykład minister… Luksemburga! Ktoś powie, że to niemożliwe, bo niezgodne z traktatami? Czy głosowanie w sprawie „dyslokacji” miało jakiekolwiek oparcie w traktatach?


 

Art. 125 Konstytucji RP przyznaje Prezydentowi RP prawo zarządzenia

referendum ogólnokrajowego w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa.

Jeżeli w referendum wzięło udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania,

wynik referendum jest wiążący.


 

I tu dochodzimy do głębokiego sensu naszego referendum. Ono dotyczy nie tylko narzucanej nam niemieckiej „dyslokacji”. Ono dotyczy suwerenności państwa polskiego. Ono dotyczy niepodległego bytu państwa polskiego, który wisi na włosku, jeśli grupa Webera-Tuska przejmie jesienią kontrolę nad Polską! (Profesor Andrzej Nowak powiedział ostatnio krótko: nie przejmie, ale napsuje nam krwi…) Co z tego, że ze względów taktycznych i dla wzmocnienia pozycji Webera i Tuska w polskiej polityce zwolnią nas łaskawie z przyjęcia pierwszej transzy nielegalnych uchodźców. Według szacunków ONZ, na wyprawę do Europy szykuje się ponad 200 milionów ludzi z Afryki! To tyle, co prawie połowa ludności na terenie dzisiejszej Unii!

Skoro nie możemy liczyć na skuteczne alianse w ramach Unii (polityczne wolty Węgrów, czesko-niemiecka „troska” o poziom wody w pobliżu elektrowni Turów, norweskie pouczanki w sprawie LGBT), instytucja referendum może się okazać najlepszą obroną naszej suwerenności. Trzeba Polaków pytać o wszystkie najważniejsze sprawy w drodze demokracji bezpośredniej, w którą trudniej potem uderzyć niż w jedną z politycznych partii. Jest tylko jeden warunek. PiS nie może ulec pokusie instrumentalnego traktowania takiego referendum. Jeśli 15 października na kartce pojawi się pytanie, czy popierasz politykę rządu w sprawie nielegalnych imigrantów i przeciwko ich „dyslokacji” w Polsce, to tak postawione pytanie może jedynie rozsierdzić Polaków. Jedyne możliwe pytanie jest następujące: Czy jako obywatel Rzeczypospolitej Polskiej zgadzasz się, by jakiekolwiek instytucje Unii Europejskiej lub agendy z Unią Europejską związane decydowały o zasiedlaniu terytorium Rzeczypospolitej przez ludność z innych krajów? Na tak postawione pytanie Polacy odpowiedzą NIE – bez podejrzeń, że to akcja związana z wyborami. Ta odpowiedź będzie politycznym (ale także prawnym!) narzędziem obrony naszej suwerenności. Premier Morawiecki (lub jakikolwiek inny premier rządu RP po nim) będzie mógł odmówić „dyslokacji”, powołując się na wolę narodu polskiego. Nie wolno jej łączyć z bieżącą sytuacją polityczną i z wyborami. Niemieccy macherzy i ich pomocnicy w Polsce mogą znieważać Trybunał Konstytucyjny i inne instytucje państwa polskiego. Nie będą jednak w stanie zakwestionować woli Polaków, wyrażonej w powszechnym głosowaniu. Będą mogli ponarzekać na nie już tylko w knajpie przy piwie, ale to nas nie interesuje.

Trzeba zorganizować to referendum i od razu planować następne. Na przykład z bardzo ważnym pytaniem: Czy zgadzasz się, by od roku 2035 zakazać Polakom używania pojazdów samochodowych z silnikami spalinowymi?!

Reasumując: polskie referenda mają nas nie tylko obronić przed utratą suwerenności, lecz także mają uświadomić Polakom, o co tak naprawdę toczy się gra. Gra o wszystko, którą możemy pokazać jak na dłoni, stawiając proste, referendalne pytania. To dlatego – z inspiracji Berlina – tak wściekle atakowany jest sam pomysł referendum. Przed nami kolejne dni bicia piany w tej sprawie – aż do październikowych wyborów. Tak jak i w drugiej oczywistej sprawie: zbadania wpływów rosyjskich (posowieckich) w Polsce. W ostatni poniedziałek pokazano nam kolejną część znakomitego filmu dokumentalnego „Reset”. Dr hab. Sławomir Cenckiewicz zwrócił uwagę na przemówienie Putina na Westerplatte 1 września 2009. Uznał je za obronę polityki stalinowskiej w dramatycznym 1939 roku. Nie zacytował jednak najbardziej koszmarnego zdania z tego przemówienia: „II wojna światowe nie rozpoczęła się z godziny na godzinę […]. Wojna ta ma swój początek w traktacie wersalskim, co doprowadziło do poniżenia Niemiec po zakończeniu I wojny światowej”. „Poniżenie Niemców”! Tak nazwał oficer KGB, pozujący wówczas na obrońcę światowego bezpieczeństwa i na demokratę, odzyskanie przez narody europejskie swoich państw lub ustanowienie ich po raz pierwszy w historii! Czy to, co robi dziś Putin na Ukrainie nie wynika z „poniżenia Rosji”, zbrodniczego Związku Sowieckiego, który podobno „upadł”? Czy nie jest próbą odebrania narodom wolności? „Polska jest bękartem traktatu wersalskiego” – mówił w październiku 1939 roku zbrodniarz wojenny Mołotow. „Polska traktatu wersalskiego już nigdy się nie odrodzi” – wtórował mu Hitler a do Lasu Szpęgawskiego wjeżdżały tymczasem kolejne ciężarówki...


Podziel się

KOMENTARZE
Autor komentarza: tutamTreść komentarza: Drogi kociewiaku.pl, czy mi się wydaje że wczoraj coś ważnego załatwialiśmy? Może trzeba kogoś ściągnąć z urlopu czy jak?Data dodania komentarza: 08.04.2024, 10:15Źródło komentarza: Nieletni motocyklista po wypadku trafił do szpitalaAutor komentarza: ALLTreść komentarza: I słusznie !Data dodania komentarza: 08.04.2024, 10:05Źródło komentarza: Skandal. Wojewoda Rutkiewicz usunęła w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim tablicę śp. Prezydenta RP Lecha KaczyńskiegoAutor komentarza: RudiTreść komentarza: Około 40 sekundy - jeśli dobrze pamiętam to skrzyżowanie sprzed budowy ronda, to tam najwięcej narozrabiał nagrywający.Data dodania komentarza: 07.04.2024, 22:05Źródło komentarza: [WIDEO] STOP agresji drogowej!Autor komentarza: jolka demolkaTreść komentarza: Zauważ,że nikt z tych "prawicowych"fanatyków nie wyzywa was od świrów i pijaków.I co jest smutniejsze?Data dodania komentarza: 24.02.2024, 09:21Źródło komentarza: FELIETON: „Inspekcja drogowa” TuskaAutor komentarza: RomanTreść komentarza: Cześć, oby ten remont zakończył się lepszym efektem niż remont ul. Zielonej. Zasłonięto studzienki kanalizacyjne i przy okazji spowodowało to zalanie domu...Data dodania komentarza: 23.02.2024, 15:12Źródło komentarza: Będzie remont trzech ulic w KokoszkowachAutor komentarza: alkohole świataTreść komentarza: oni wszyscy w trójkę są siebie warci... , wstyd , skandal , żenada...Data dodania komentarza: 23.02.2024, 08:39Źródło komentarza: Spotkanie starogardzkich samorządowców z nowa wojewodą pomorską
Reklama