[FOTO] WRACAMY DO SPRAWY: Ukradli paliwo, omal nie zginęli. Zrównali z ziemią przystanek i dachowali

O tym, że kradzież nie popłaca, przekonał się kierowca audi, który uciekając ze skradzionym na stacji paliwem, stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na lewą stronę drogi, gdzie staranował wiatę przystanku autobusowego. Następnie auto, którym kierował mężczyzna, uderzyło w skarpę i dachowało. Do tego zdarzenia doszło wczoraj około godz. 17:00 na drodze wojewódzkiej nr 229 w Lipinkach Szlacheckich.

- Dyżurny starogardzkiej komendy, który otrzymał zgłoszenie w tej sprawie, natychmiast skierował na miejsce znajdujące się najbliżej patrole. Technik kryminalistyki wraz z grupą dochodzeniowo-śledczą zabezpieczyli ślady pozostawione na jezdni przez rozbite auto, sporządzili oględziny miejsca zdarzenia oraz wykonali dokumentację fotograficzną - informuje asp. sztab. Marcin Kunka ze starogardzkiej policji. - Podczas prowadzonych czynności procesowych funkcjonariusze zabezpieczyli 2 komplety tablic rejestracyjnych. Jedne z nich były przypisane do rozbitego auta, a drugie pochodziły od innego samochodu. W czasie przeszukania bagażnika policjanci znaleźli kolejny, dodatkowy zbiornik z paliwem - relacjonuje rzecznik.

Jak wstępnie ustalili pracujący na miejscu śledczy, pojazdem poruszało się dwóch mieszkańców powiatu tczewskiego w wieku 32 i 53 lat. Obaj doznali obrażeń ciała. Starszy trafił do szpitala, a młodszy do policyjnego aresztu. Obecnie śledczy wyjaśniają bliższe okoliczności dotyczące zarówno kradzieży paliwa, jak i spowodowania wypadku drogowego.

Jak ustaliliśmy, do kradzieży doszło na jednej ze stacji w powiecie starogardzkim. Kierujący początkowo uciekał drogą wojewódzką nr 229 z Jabłowa w kierunku Pelplina, po czym zawrócił mniej więcej na wysokości węzła autostrady A1 w miejscowości Ropuchy i kontynuował ucieczkę w kierunku Jabłowa. Z relacji naszych rozmówców wynika, ze w pogoń za złodziejami z Tczewa ruszył właściciel okradzionej stacji paliw. Sprawcy mogli nie tylko zginać, ale i zabić niewinne osoby. - To prawdziwy cud, że na przystanku nikogo nie było - opisują świadkowie.