sobota, 26 lipca 2025 14:42
Reklama

Na granicy życia i śmierci. Wstrząsające wyznania chorej na anoreksję

Od dziecka imponowała ambicją. Nie było postanowień, których nie byłaby w stanie zrealizować. Najlepsze stopnie w szkole, nauka gry na pianinie, występy w chórze... Rodzice byli dumni. Aż pewnego dnia postanowiła, że zacznie się odchudzać. I znów jej się „udało”. Dziś Katarzyna Skórczewska ma 22 lata i waży 30 kilogramów. Od 9 lat zmaga się z wyniszczającą organizm anoreksją. We wstrząsającym wywiadzie dla Gazety Kociewskiej, wyznaje, że od roku zaczyna rozumieć chorobę – powoli dostrzega, że jest chuda.
Na granicy życia i śmierci. Wstrząsające wyznania chorej na anoreksję

- Doszła pani do takiego etapu, że potrafiła zjeść jedną łyżkę twarogu dziennie i pić „hektolitry” wody...

Reklama

- Tak, to było na samym początku. Miałam wtedy 15 lat. Wtedy w ogóle nie wiedziałam, że jestem chora. U mnie na wsi, w Kaliskach wcale się o tym nie mówiło. Ta choroba nie była nagłaśniana. Rodzice nie wiedzieli co robić, do kogo się zwrócić. Wtedy jeszcze nie było nawet osoby, które leczyłyby anoreksję. Teraz już takie osoby są, chociaż terapia jest droga. Rzeczywiście doszłam do takiego etapu, że jadłam jedną, dwie łyżki serka 0 proc., Potem coraz mniejszą łyżkę i tak dalej, aż doszłam do tego, że piłam już samą wodę. Gdy zapadałam w śpiączkę, to odmówiłam nawet picia wody, ponieważ stwierdziłam, że woda ma kalorie.

- Była pani w młodym wieku. Miała pani na pewno koleżanki, kolegów. Czy otoczenie nie próbowało pani w jakiś sposób pomóc?

- Nikt nie wiedział, co to jest za choroba. Ludzie widzieli, że coś jest ze mną nie tak i mówili: „Boże Kasia, zacznij jeść, przecież trzeba jeść, jesteś taka chuda”. A ja wtedy widziałam siebie grubą. Oni tego nie rozumieli. Nikt nie wiedział, o co chodzi. Ja też nie wiedziałam, co to jest anoreksja. O tym nie było w ogóle mowy, nigdzie. Ja o tym nie słyszałam.

- Nie było osób, które mogły w jakiś sposób panią uświadomić, wstrząsnąć...

- Były wstrząsy, od różnych ludzi. Mówili mi: „Przestań tak robić! Nikt tak nie robi! Jedz!”. Tylko, że ja już wtedy byłam w takim stanie, takim amoku, że nic mnie nie przekonywało. Cały czas ćwiczyłam, coraz mniej jadłam, byłam bardzo nerwowa...

- Ćwiczyła pani?

- Tak, na początku były takie zwykle ćwiczenia. Fajnie, myślałam: porobię sobie brzuszki, będę miała ładną sylwetkę. Rzeczywiście na początku trochę schudłam, ludzie mi mówili, że lepiej wyglądam i w ogóle lepiej się czułam. Trochę biegałam, wstawałam rano przed śniadaniem, żeby sobie pobiegać. A potem to już było tak, że cokolwiek zjadłam, to zaczynałam ćwiczyć. I to tak na umór. Najpierw jedno kółeczko, potem dwa i tak ciągle zwiększałam dystans. Później, już po pierwszym leczeniu, bieganie było zakazane. Więc ja znalazłam sposób szybkiego chodzenia. I te marsze były kilometrowe, po całej miejscowości, po wszystkich lasach...

- Ile potrafiła pani przejść?

- Myślę, że nawet kilkadziesiąt kilometrów. Na pewno. Wychodziłam z domu po posiłku i potrafiłam iść, iść i iść...to był taki amok. Czasem nie wiedziałam już gdzie jestem. To było w lasach, u mnie w Kaliskach. Gdy brałam mojego psa na te spacery, to dochodziło do tego, że denerwował mnie sam fakt, że pies chciał się załatwić i musiał się zatrzymać. Ja nie mogłam się zatrzymać, musiałam iść. W końcu pies mi uciekł. Ja nawet nie zwróciłam na to uwagi. On gdzieś biegał, nie wiedziałam nawet, gdzie jest. Ważne, że ja szłam. Nie mogłam się zatrzymać. To było okropne.


- Napisała pani, że w końcu zwróciła się o pomoc do specjalisty, ale to było jeszcze gorsze, bo zaproponował spacery z psem i dalsze spalanie kalorii. Jak do tego doszło?

- Rodzice próbowali wszystkiego, szukali pomocy wszędzie. Tak jak mówiłam, nie było lekarzy specjalizujących się w leczeniu anoreksji. Nie było psychoterapeuty, który potrafiłby leczyć tę chorobę. Oni wszyscy wiedzieli co mi jest, opisywali moje zachowanie, ale nie wiedzieli jak leczyć. W końcu znaleźliśmy psychologa, który miał mi pomoc. Jeździliśmy do Starogardu na sesje. Ta pani była wielką zwolenniczką zdrowego odżywiania. Robiła mi np. relaksację, podczas której zaczynałam się odblokowywać. Myślałam np.: „O zjadłabym sobie pączka”. Miałam ogromną ochotę na tego pączka, co bardzo rzadko się zdarza. To był pozytywny efekt terapii. Ta sytuacja bardzo zapadła mi w pamięci. Na to pani psycholog powiedziała mi, że ja tego pączka nie mogę zjeść, i mój tata ma mi przynieść twarożek „lekki”. Podała mi twarożek 0 proc. z rzodkiewką. Jeździła ze mną i z tatą na zakupy, podczas których kupowała mi zdrowe jedzenie. Mówiła, że nie wolno łączyć ze sobą różnych produktów, węglowodanów, mięsa, kiedy ja wówczas właśnie tego potrzebowałam, żeby zacząć normalnie funkcjonować.

- Nie zwracała uwagi na to, że pani poważnie choruje, tylko starała się narzucić swój punkt widzenia zdrowego odżywiania.

- Tak, teraz myślę, że traktowała to jako biznes, ponieważ gdyby zaczęła mówić inaczej, niż ja myślę, to przestałabym do niej chodzić. W tym czasie miałam też psychiatrę, która zwlekała ze skierowaniem mnie do szpitala, mówiła, że nie ma miejsc itd. A tak naprawdę kasowała za kolejne wizyty. To było straszne. Rodzice płakali, szukali wsparcia, mówili, że sami pójdą pod szpital prosić, aby mnie przyjęli, żebym nie umarła. A ona powiedziała: „Jak to? Nawet ja nie śmiałabym podejść pod te drzwi i prosić! Nawet ja”. Jakby moi rodzice byli nikim i nic nie mogli zrobić. A tak naprawdę wtedy w szpitalu było już dla mnie miejsce.

- Od czego to się wszystko zaczęło? Jest pani dzisiaj w stanie, tak obiektywnie ocenić, co było początkiem choroby?

- Przyczyn anoreksji może być mnóstwo. Można się ich doszukiwać już w wieku dziecięcym. Ja już w dzieciństwie byłam osobą bardzo ambitną. Uczyłam się bardzo dobrze, zawsze chciałam być najlepsza. Chciałam, aby ktoś mnie docenił. Momentu, kiedy to się dokładnie zaczęło nie potrafię teraz określić. Jestem osobą religijną. Gdy miałam osiem lat, potrafiłam w czasie 40 – dniowego postu przestać jeść słodycze. Już jako dziecko. Moje koleżanki też tak niby robiły, ale w sumie podjadały. A ja byłam bardzo skrupulatna, dotrzymywałam postanowień, nigdy nie kłamałam. Takie postanowienie miałam już potem w każdy post. Wszyscy byli ze mnie dumni, że ja potrafię to wytrzymać. A ja nie robiłam tego dla religii. To dawało mi już od dziecka jakąś wewnętrzną siłę.  

(...) Więcej w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej! 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

maria 23.06.2015 10:43
Jeżeli chora dziewczyna chciała się podzielić swoim nieszczęściem, to może byście zablokowali te ( brak słów) wpisy, katolickich Kociewiaków, którzy na wszystkich widzą zło, a sami są "nieskazitelni"! To co robicie, umożliwiając komentowanie wypowiedzi Tej Pani to jest chore> To nie jest dziennikarstwo a zwykłe , podłe ośmieszanie ludzi. Pani z artykułu życzę siły i bardziej życzliwych ludzi na swojej drodze. A za "gazetę" po ludzku mi wstyd:(((((((((((

Reklama
xxx 22.06.2015 17:05
a ja podziwiam .Jestem bulimiczką i pochodzę z katolickiej rodziny bez nałogów.To że ktoś choruje to nie oznacza że jego rodzina jest patologią wręcz odwrotnie to ta osoba co wypisuje te bzdury musi być patolagią bo nie myśli normalnie.Kasiu życzę tobie dużo zdrowia jesteśmy bardzo blisko ale ja się jeszczę wstydzę .Ciebie podziwiam..I nie pzejmuj się komętarzami to pustaczki .

22.06.2015 16:12
Komentarz zablokowany

xxx 22.06.2015 21:55
I nie leczyć palaczy jak będą mieli raka. Cukrzyków typu II bo się źle odżywiali. Alergików bo pewnie ich rodzice używają za dużo chemii itp itd. A ty do jakiej grupy się załapiesz?

22.06.2015 16:04
Komentarz zablokowany

22.06.2015 15:56
KASIA I JEJ RODZINA-JEDNA WIELKA PATOLOGIA NA WŁASNE ŻYCZENIE-SZKODA SŁÓW.

Reklama
ala 22.06.2015 09:44
I dietetyk, i lekarz, tylko ona wie najlepiej. Myślę, że jak wyjdzie z anoreksji, wpadnie w jakiś nałóg i będzie to też innych wina. Megalomanka i egoistka skupiona na sobie. Nie dość że zaburzona emocjonalnie , i nie zsocjalizowana. Powinna bardzo długo być w szpitalu i na intensywnej psychoterapii.

zz 21.06.2015 22:24
Wszystkiego dobrego dla bohaterki artykułu! Na studiach mieszkał z dziewczyną która z tego wyszła a teraz jest szczęśliwą mamą więc POWODZENIA.

21.06.2015 16:47
wina jest i lekarzy mowio pic duzo wody ja mam 30 lat 187 wzrostu o wadze 59 kg

21.06.2015 10:57
Komentarz zablokowany

21.06.2015 09:52
JEDNA WIELKA PATOLOGIA,NA WŁASNE ŻYCZENIE

Reklama
myśląca 21.06.2015 18:40
Patologią to jesteś Ty - Ty, który śmiesz wypisywać takie prymitywne stwierdzenia !!!!! Ale z kim tu rozmawiać ... w większości piszący te komentarze to ludzie, którzy nie mają wiedzy, poziomu tylko siano w główce i browarek w "łapie" ... Głupcy zamilknijcie w swej głupocie

22.06.2015 15:53
Komentarz zablokowany

20.06.2015 21:04
Zastanawiam się skąd się biorą tacy debile jak część z forumowiczów !? Co za debile, bezmózgowcy, którzy nie mają pojęcia co ta dziewczyna przeszła i nadal przechodzi! No ale na tego typu głupotę to naprawdę nie ma lekarstwa i tego się nie leczy ! Kasia miała przerąbane dzieciństwo i to chyba był początek jej tragedii a debile , którzy wylewają na nią swoje frustracje gęby zamknąć !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

22.06.2015 16:01
Komentarz zablokowany

20.06.2015 20:30
Komentarz zablokowany

Reklama
20.06.2015 20:26
GŁODÓWKA NA WŁASNE ŻYCZENIE,CHĘĆ BYCIA MODELKĄ - NIE LECZYĆ,NA GŁUPOTĘ NIE MA LEKARSTWA

20.06.2015 20:12
może rodzice ją głodzili-może to znani działacze PO ?

20.06.2015 20:10
niech tatiana się nią zajmie-będzie szybciej.

KOMENTARZE
Autor komentarza: mmmTreść komentarza: Sama manifestacja ok, chociaż nie wiem jaki to ma sens skoro obecnie pewnie z 99% Polaków (włącznie z politykami) jest przeciwko nielegalnej imigracji. Problemem jest fakt, że tego typu akcje przyciągają też niestety różnych idiotów. Wystarczy poczytać komentarze na fb. Na szczęście widzę, że te najgorsze usuwacie i bardzo dobrze.Data dodania komentarza: 21.07.2025, 13:28Źródło komentarza: Obcokrajowiec uderzony zgrzewką wody i zwyzywany. Sprawą zajęła się policjaAutor komentarza: KaśkaTreść komentarza: Obwodnicy nie ma i nie będzie tak jak nie ma przejazdów pod torami i nowego wiaduktu w Starogardzie.Data dodania komentarza: 16.02.2025, 06:32Źródło komentarza: WAŻNE: Duże zainteresowanie budową obwodnicy Starogardu Gdańskiego. Wpłynęło 12 ofertAutor komentarza: Stanisław SierkoTreść komentarza: ... każda promocja pięknych miejsc Kociewia, a szczególnie miejsc NAJBLIŻSZYCH naszym sercom i najbliższych odległościowo jest CENNA ... brawo ... liczę na kontynuację ... pozdrawiam wszystkich aktualnie pracujących w Wydawnictwie Pomorskim ... Stanisław Sierko, były redaktor naczelny "Gazety Kociewsakiej" ...Data dodania komentarza: 14.02.2025, 20:42Źródło komentarza: Historia i dziedzictwo Borów Tucholskich – niezwykłe miejsca, które warto odwiedzićAutor komentarza: DjTreść komentarza: Szkoda, że f-sz czynni e służbie ten dzień obchodzą jak każdy inny. Każda formacja dostaje nagrody na swoje święto, ale to SW stan umysłuData dodania komentarza: 13.02.2025, 22:43Źródło komentarza: Święto Tradycji Służby Więziennej - spotkanie z emerytowanymi funkcjonariuszamiAutor komentarza: Duda AndriuTreść komentarza: Bla bla bla nudyData dodania komentarza: 11.02.2025, 22:11Źródło komentarza: O polityce, wyborach i haniebnej wypowiedzi minister Nowackiej. Felieton Piotra SzubarczykaAutor komentarza: KaśkaTreść komentarza: Same bzdety. Propaganda jak to jest dobrze za rządów PO. Ściema.Data dodania komentarza: 11.02.2025, 04:57Źródło komentarza: Inwestycje w gminach powiatu starogardzkiego (cz. 2)
Reklama
Reklama
Reklama