Nasza Czytelniczka nigdy o nic nie prosiła. Dotychczas radziła sobie jak mogła. Pomagali jej synowie, sąsiedzi, znajomi. Ktoś przyniósł ziemniaki, ktoś inny zaprosił na obiad. W ostatnim czasie jednak sytuacja diametralnie się zmieniła. Kobieta może stracić dach nad głową, ponieważ nie stać jej na czynsz. W portfelu ma łącznie 40 groszy...
- Kiedyś pracowałam, później opiekowałam się chorą matką – opowiada pani Jolanta Krzemińska - Otrzymywałam zasiłek opiekuńczy na nią. Problemy zaczęły się kiedy zachorowałam na raka, w 2007 roku. Trochę mnie podleczyli i żyło się jako tako. Wszystko zaczęło się sypać kiedy zmarła moja matka a ja zostałam bez środków do życia. W efekcie musiałam opuścić mieszkanie, które wynajmowałyśmy – słyszymy od naszej Czytelniczki.
Nie mam nic...
Jednym z największych zmartwień naszej Czytelniczki jest obawa przed wyrzuceniem z mieszkania. Właściciel chce opłacenia czynszu.
- W styczniu właściciel mieszkania dał mi wypowiedzenie umowy, ale mu nie podpisałam tego. Prosiłam, żeby mnie nie wyrzucał, powiedziałam, że załatwię jakoś te pieniądze... Ja mogę się w ogień już rzucić, nie mam dokąd pójść... Ja nie mam już nic do stracenia, nie mam nic do ukrycia. Początkowo trochę się wstydziłam, bałam się do was przyjść, ale nie mam innego wyjścia – mówi ze łzami w oczach kobieta.
Potrzebny jest również opał, środki czystości, właściwie wszystko...
- Ja naprawdę chcę pracować, prawie codziennie chodzę i szukam pracy. Jestem chora ale nawet inną chorą osobą bym się zaopiekowała, byle bym miała z czego zapłacić rachunki... Mam 40 gr w kieszeni, nigdy nie byłam w takiej sytuacji... Jak zachoruję to nawet na leki nie mam. Przyszłam tutaj, bo mnie sytuacja zmusiła, nie wiem już do kogo mam się zwrócić. Chciałabym chociaż coś do jedzenia, jakieś środki czystości.... Ja nie chcę żadnych pieniędzy do rąk. Może jednak znalazł by się ktoś kto zechciałby osobiście pomóc mi z zapłatą za czynsz, prosto do rąk właściciela... Piorę w rękach, nawet proszku teraz nie mam. Każda pomoc będzie dla mnie duża. Ja nie mam nic, naprawdę nic. Ja chcę pracować, chce zarobić na siebie, na jedzenie i mieszkanie... Wciąż wierzę, że ktoś mnie zatrudni i uda mi się przeżyć... - dodaje pani Jolanta.
Apel o pomoc dla naszej Czytelniczki
Pani Jolanta Krzemińska potrzebuje wszystkiego. Stoi przed nią widmo utraty mieszkania, ponieważ nie ma z czego opłacić czynszu. Brakuje również na jedzenie i środki czystości. Każda pomoc się liczy!
Bezpośredni kontakt do p. Jolanty: tel. 511-025-526
Reklama
Nie mam nawet na jedzenie... Apel o pomoc dla naszej Czytelniczki
Pani Jolanta Krzemińska boryka się z niezwykle trudnym problemem. Nie stać jej na opłacenie mieszkania, środki czystości ani na jedzenie. Prosi o pomoc naszych Czytelników. Liczy się każdy, najmniejszy nawet gest.
- 18.02.2015 12:50 (aktualizacja 22.08.2023 19:56)

Reklama
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze