Zalewani urzędniczą indolencją. 38 lat błagają o kanalizację - gdy leje deszcz, podtopienia murowane

Mówią, że nie chcą nowych dróg ani stadionu i pozostałych „lukrowanych” inwestycji. Chcą bezpieczeństwa dla siebie i swoich bliskich. W tej sprawie bezskutecznie interweniują od 38 lat!
Niektórzy żartują, że postawili sobie za cel, by problemu rozwiązać przed 50. rocznicą. W tym wypadku jest to śmiech przez łzy.
- Ile deszczu tyle powodzi – mówią mieszkańcy ul. Traugutta. Wystarczy bardziej intensywny opad i potrzebna jest natychmiastowa interwencja straży pożarnej. Piwnice stają w wodzie, a mieszkańcy liczą kolejne straty. Co gorsza domy zalewane są nie tylko przez deszczówkę, ale także ścieki. Problem Traugutta jest wyjątkowo złożony, przede wszystkim dlatego, że na odcinku od ul. Słowackiego, aż za Dmowskiego zwyczajnie brakuje kanalizacji deszczowej.

Wykorzystywana i zapomniana – łata na łacie
Ponieważ pisma i interwencje nie przyniosły oczekiwanych skutków w lipcu br. zawiązał się Społeczny Komitet Mieszkańców ul. Traugutta, który ma lobbować na rzecz inwestycji. W czwartek w budynku Publicznego Gimnazjum nr 2 przy ul Traugutta doszło do spotkania zainteresowanych mieszkańców z przedstawicielem Urzędu Miasta. Debatę otworzył Stanisław Kubkowski. Padały mocne słowa. Przybyli nie pozostawili na włodarzach przysłowiowej suchej nitki. To było nie tylko stanowcze sygnalizowanie problemu, ale prawdziwie błagalny głos obywateli o natychmiastową interwencję.  
- Nie trzeba już iść do pana prezydenta, aby poznać odpowiedź, która brzmi: nie ma pieniędzy – mówił prowadzący spotkanie Stefan Kowalkowski. - Tak było w ubiegłym roku, tak samo jest i w tym, więc może najlepiej zamknąć ten Urząd na klucz, iść do domu, niech to się wszystko toczy własnym życiem. Mieszkańcy mają dość spławiania ich przez władze.
Były ostre komentarze także na temat stanu nawierzchni ulicy.
- Dlaczego na Traugutta wpuszczono TIR – y – pytał jeden z mieszkańców. – Ta ulica jest wykorzystywana do bólu, ale jednocześnie zupełnie zapomniana przez władze. Widać gołym okiem, przecież to łata na łacie!

Ma szczęście, że żyje. Zamrażarka popłynęła z nurtem
Największym problemem jest systematyczne zalewanie ulicy. Mieszkańcy Dla dużej części przybyłych większości ulew kończy się w ten sam sposób.  
- Kilka lat temu, mniej więcej o tej porze roku była u nas wielka ulewa – przypomiał Marek Marzecki, mieszkaniec ul. Traugutta. - W tym czasie robiłem remont domu. Wszystkie rzeczy drobniejsze i te duże, wśród nich bardzo cenne, zwłaszcza duży księgozbiór umieściłem w piwnicy. Przyjechałem do domu z pracy okazało się, że po ulewie jest pół metra wody w piwnicy. Wszystko pływało. Zupełnie zapomniałem, że mamy zamrażarkę. Wszedłem do wody, na szczęście zamrażarka była lekka, woda ją poniosła i wyłączyła się z kontaktu. Prawdopodobnie 8 lat już bym na tym świecie nie istniał. Od tego czasu minęło trochę lat. Były plany i zapowiedzi, a tymczasem okazuje się, że na ulicę Traugutta nadal nie ma pieniędzy.
Mieszkaniec wybrał ul. Traugutta ze względu na dwójkę niepełnosprawnych dzieci.
- Chciałem mieć blisko do centrum i autobusu, a co mam? – pytał Marek Marzecki. – Mieszkam tu trochę czasu i widzę, że to miasto jest bardzo źle zarządzane.

Przedstawiciel prezydenta:„Temat rozeznany”
Na spotkanie z Gimnazjum nr 2 przyszedł zastępca naczelnika wydziału techniczno – inwestycyjnego UM Leszek Zadurski. Z mieszkańcami nie spotkał się natomiast prezydent Edmund Stachowicz. Jak tłumaczono, tego dnia musiał wyjechać w sprawach służbowych.
- Temat jest w urzędzie rozeznany – zapewniał Leszek Zadurski, który na potwierdzenie swoich słów przyniósł miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Przy okazji na bieżąco odpierał ataki, skierowane w stronę włodarzy oraz urzędników.  
- Prezydent miasta jest zarządcą tej drogi od 5 lat – tłumaczył Zadurski. - Przez kilkadziesiąt lat Traugutta była drogą wojewódzką, potem przez 8 lat była drogą powiatową. Aby polepszyć stan ulic prezydent przejął ich ok. 30, w tym ul. Zieloną.
(...)
Radny uderzył się w pierś
W tym miejscu pojawiło się powtarzane od 38 lat, ale…
- Mogę powiedzieć co należy zrobić, jak to zrobić i ile ma to kosztować – powiedział Zadurski. – Natomiast kiedy? (...)
Co ważniejsze: stadion czy kanalizacja?
Zdaniem mieszkańców zdrowie i bezpieczeństwo obywateli płacących podatki powinno być dla władz miasta bezcenne. Zaapelowali o ich zdaniem bardziej racjonalne przyjrzenie się wydatkom.
- Mnie też zalewa i to dosłownie - krew – powiedział mieszkaniec ul. Traugutta, sędzia Lech Magnuszewski. - Dobry gospodarz, a są nimi włodarze miasta, musi zadać sobie pytanie: jakie mamy priorytety? Przy starych ulicach robi się piękne chodniki. Są potrzebne, oczywiście. Ale ja jako gospodarz zastanawiam się, czy w pierwszej kolejności wyłożę sobie kostką podwórko czy zrobię odwodnienie. Rozumiem, że pieniędzy nie ma. Jednak zdroworozsądkowe myślenie polega na tym, żeby szukać pierwszoplanowych inwestycji, które trzeba zrobić. Dziwię się, że miasto od wielu lat nie ma projektu związanego z rozwiązaniem problemu tej ulicy.
- Buduje się jakąś Nową Jabłowską, która najprawdopodobniej nie da miastu żadnych korzyści, buduje się także stadion, bo trzeba zapewnić rozrywkę – dziwił się Marek Marzecki. – Natomiast na poważne sprawy nie środków w tym mieście.
- Członkowie komitetu mówią, że ich starania trwają 38 lat – skomentował prowadzący spotkanie. - Oni też płacą podatki i pytają: czy w tym mieście istnieją obywatele drugiej, a może i trzeciej kategorii?