
Podziel się:
Oceń:
Marek Zagórski urodził się 59 lat temu. Już w dzieciństwie próbował tworzyć różne przedmioty z drewna. Niesiony marzeniami mały chłopiec siedział i skrobał nożem drewienka, nie wiedząc, że w przyszłości przyniesie mu to wielką karierę.
- Jestem synem ogrodnika, który miał wspaniały nóż do szczepienia drzew owocowych, marzenie każdego chłopca, za zgodą taty strugałem – opowiada nam Marek Zagórski, wybitny rzeźbiarz ze Starogardu. - Czym jest dłuto poznałem po wielu latach – dodaje rozmówca.
Talent odkryty w liceum
Przygoda z rzeźbiarstwem zaczęła się w I Liceum Ogólnokształcącym. W pierwszej klasie Marek Zagórski poszedł na swoje pierwsze zajęcia rzeźbiarskie. Swój wielki wkład w rozkwit sztuki miał także Jan Wałaszewski, który zaszczepił w młodym mężczyźnie wartości rozkwitające przez wiele lat. - Świętej pamięci Jan Herckie prowadził zajęcia z rzeźby - I tak się zaczęło. Jan Wałaszewski, profesor w I liceum, zauważył moje zdolności. Jestem mu za to bardzo wdzięczny – mówi artysta.
Po zdaniu matury rzeźbiarz chciał dostać się do Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, lecz niestety to się nie udało. Nie przejmując się tym faktem, rozpoczął naukę w Studium Medycznym, które znajdowało się w Kocborowie. W 1981 roku artysta założył własną firmę – pracownię rzeźby „Dzięcioł”, mieszczącą się naprzeciwko szkoły muzycznej przy ulicy Kościuszki.
„Zostawię ślad po sobie na ziemi”
Niesamowita precyzja i dbałość o najmniejsze detale sprawiły, że dzieła cieszą oko nawet osób niezwiązanych ze sztuką. Jak długo trzeba się tym zajmować, aby dojść do takiej perfekcji?
- Snycerka, czyli bardzo stara dziedzina sztuki zdobniczej, w meblach Gdańskich i różnych epok nauczyła mnie szacunku dla kunsztu rzemieślników, artystów. Chciałem im dorównać, czy mi się udało? - pyta nas artysta.
Odpowiadamy: z pewnością tak! W swoim życiu twórczym rzeźbiarz spotkał wielu ludzi ze świata artystycznego, którzy mieli wpływ na ukształtowanie pasji artysty z Kociewia.
- Spotkania, wernisaże, plenery - wystarczy słuchać, podpatrywać, pytać i przekuwać po swojemu. Dużo mnie nauczyli, ja przekazuję moje doświadczenie młodszym – tłumaczy nam starogardzianin. Człowiek stworzony jest do pracy i każdy chce zostawić jakąś maleńką cząstkę siebie. - Czym człek starszy, robi od czasu do czasu rachunek sumienia. Dostałeś talent - co z nim zrobiłeś? Ślady zostawiłem, drogi krzyżowe, pasyjki - z czego jedna liczyła 4 metry, konfesjonały, ołtarze, kapliczki, rzeźby plenerowe, wymieniać można długo – dodaje M. Zagórski.
Więcej na ten temat przeczytasz w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej!

Chyba sam sobie napisał ten artykuł. Nie znam człowieka, pytałam znajomych też nie znają...
Artykuł można nazwać listem pochwalnym wobec jakiegoś strugacza w drewnie, którego nikt nie zna. Trochę pokory by się przydało.
Mieszkam na Kociewiu 50 lat jednak nie znam gościa ani jego dzieł. Zastanawiam się kto napisał tak chwalebny artykuł o tym człowieku.... wielkim.... że aż go nie znam. Nie trzeba być znawcą sztuki, aby widzieć piękno.
Każdy z nas tworzy jakieś dzieło. Wychowanie dziecka jest dziełem, nauczanie, napisany list. Architekt projektuje domy, murarz je stawia, krawcowa szyje. Każdy z nas coś tworzy.
Czym człek starszy, robi od czasu do czasu rachunek sumienia.