Okazało się, że nasza Czytelniczka została z tym problemem sama, gdyż nikt nie chciał jej pomóc, a dopiero nasza interwencja przyniosła pożądany efekt. Mówi się, że gdy wyginie ostatnia pszczoła, ludzkość zdoła przeżyć jedynie 4 lata na Ziemi.
Co jednak w sytuacji, kiedy ich obecnością zagrożone jest ludzkie życie? Okazuje się, że pozbycie się pszczół jest znacznie bardziej skomplikowane, niż można by było sobie to wyobrazić.
Kazali wyburzyć ścianę?!
W ubiegłym tygodniu do naszej Redakcji zgłosił się wnuk pani Eugenii, informując o bardzo nietypowej sprawie. Z rozmowy telefonicznej wynikało, że w ścianie budynku zagnieździły się pszczoły. Udaliśmy się więc na miejsce.
Naszym oczom ukazała się ściana, a z niej wyciekający grubą strugą miód. Musimy przyznać, że zjawisko to było bardzo dziwne i rzadko spotykane. Na miejscu obecna była 83-letnia właścicielka nieruchomości, która przybliżyła nam całą sprawę.
- Około 10 lat temu w ścianie pojawiły się pierwsze pszczoły. Miód zaczął płynąć dopiero niedawno, kiedy na zewnątrz zrobiło się ciepło – mówi pani Eugenia. - Wieczorami na budynku pojawia się cały kokon. Sprawę zgłaszaliśmy w Urzędzie Miasta, wzywaliśmy strażaków, którzy rozłożyli ręce i nie byli w stanie nic zdziałać. Niedawno dowiedziałam się, że jedynym sposobem na pozbycie się tych owadów jest wyburzenie ściany… Mam 83 lata, jestem po udarze i choruję na serce. Ja już naprawdę nie wiem, co mogę zrobić. Te pszczoły latają po domu. Przez cały czas słyszę bzyczenie, a przez to wszystko nie mogę wieczorami spać. Ja kocham przyrodę, kocham zwierzęta, ale nie stać mnie na zburzenie ściany i postawienie jej od nowa – dodaje, nie mogąc powstrzymać łez, seniorka.
„Nie było możliwości zebrania pszczół”
W przedostatni dzień maja na miejsce wezwani zostali strażacy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Starogardzie.
- 30 maja otrzymaliśmy zgłoszenie o niebezpiecznie zachowujących się owadach. Na miejsce udał się zastęp, który przeprowadził rozpoznanie w terenie. Nie było możliwości zebrania tych pszczół w rojnicę – wyjaśnia kpt. Karina Stankowska, rzecznik KP PSP. - Zdarzenia takie z reguły nie są nagłe. Odpowiednia administracja budynku uniemożliwiłaby zagnieżdżenie się owadów. Niestety nie mogliśmy podjąć innych działań – mówi kpt. Stankowska.
Interwencja zakończona sukcesem
Właścicielka nieruchomości powiadomiła także Urząd Miasta. Udaliśmy się więc do starogardzkiego magistratu, by wyjaśnić tę sprawę. StanowiskoUrzędu przedstawił nam sekretarz miasta, Zbigniew Toporowski.
- Do sekretariatu wpłynęło zawiadomienie o pszczołach w mieszkaniu. Błyskawicznie wybraliśmy numer do straży pożarnej, która się tym zajmuje w naszym mieście. Dalej interwencji nie śledziliśmy – przyznał Toporowski.
Więcej na ten temat znajdziecie w Aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej
Napisz komentarz
Komentarze