W Starogardzie Gd. zamieszkał w sierpniu tego roku. 40-letni mężczyzna, mimo tak krótkiego czasu, zdążył się już tutaj dobrze zaaklimatyzować. Bierze aktywny udział w wielu wydarzeniach sportowych, rekreacyjnych i kulturalnych. Zawsze uśmiechnięty, niezwykle przyjazny i szczery. Tak w skrócie można opisać Denysa Hvozdetskiego, który przybył do stolicy Kociewia ze Lwowa.
- Mieszkałem całe życie we Lwowie. Tam też ukończyłem studia na Politechnice Lwowskiej na kierunku radiotechniki, choć zawodowo zajmuję się oprogramowaniem – mówi Denys.
Polskie korzenie
Z Polską związany był od zawsze z powodu prababci Polki i rodziny do dziś żyjącej w Toruniu, decyzja o przyjeździe tutaj zapadła wraz z informacją o chorobie córki.
- Na początku 2015 roku dostaliśmy z żoną wiadomość, że córka zachorowała na zapalenie wątroby typu C. Myślimy, że do zakażenia doszło u dentysty. Na to wskazuje zdiagnozowany czas choroby, która rozwijała się u córki przez około 7 lat... Aktualnie ma 19, więc do zakażenia musiało dojść w wieku 12 lat. Zaraz po diagnozie potrzebne było bardzo drogie leczenie, które trwa 48 tygodni. Dlatego też musiałem coś zmienić w swoim życiu. Na Ukrainie nie było możliwości, by zarobić tyle pieniędzy na leczenie, postanowiłem poszukać pracy w Polsce – wyjaśnia nasz rozmówca.
Przyjechał by zarobić na leczenie córki
Pracy w Polsce szukał przez Internet. I znalazł.
- Na jednej ze stron w Internecie znalazłem ofertę pracy w Polsce, wysłałem CV a w odpowiedzi otrzymałem zadanie rekrutacyjne, które szybko rozwiązałem i odesłałem im z powrotem. Wtedy też dostałem zaproszenie, by przyjechać do Polski – wspomina Denys.
Co ciekawe, mężczyzna granicę przebył... rowerem. W Przemyślu przesiadł się do pociągu. Później trafił już do Starogardu Gd. Ma tutaj stałą pracę, wynajmuje mieszkanie. Zaprzyjaźnił się z sąsiadami, nowe znajomości zawiera też podczas wyjść na różne miejskie wydarzenia. Na Ukrainie, we Lwowie została jego żona Tetiana i dwie córki, niespełna 10-letnia Inna oraz 19-letnia Nadieżda (Nadia). Na chwilę obecną nie ma możliwości, by rodzina była razem. Denys musi zarabiać na leczenie starszej córki, żona i młodsza córka nie mogą przyjechać tutaj z powodu przepisów. Pytany o to, czy tęskni za Ukrainą, odpowiada, że nie. Tęskni jedynie za rodziną i... górami, które są jego wielką pasją.
- Jedyne za czym tęsknię to moje córeczki i góry. Ze Lwowa miałem do nich bliżej. Tutaj cały kraj trzeba przejechać, by do nich dotrzeć – śmieje się mężczyzna.
Starogardzianie są mili i przyjaźni
A jak żyje się w Starogardzie z perspektywy obcokrajowca? Jak mówi mężczyzna, ludzie tutaj są niezwykle przyjaźni i mili. Denys nie spotkał się z żadną wrogością czy nieprzyjemnościami ze strony starogardzian. Nasz rozmówca bardzo dobrze mówi po polsku.
- 19 lat temu byłem w Polsce przez półtora miesiąca u rodziny w Toruniu. Wówczas nauczyłem się trochę języka polskiego. Z nim jest tak jak z jazdą na rowerze, pływaniem czy innymi umiejętnościami. Nie zapomina się tego, a jedynie doszkala technikę, akcent, wzbogaca słownictwo – wyjaśnia Denys.
Najbliższe Święta Bożego Narodzenia mężczyzna spędzi ze znajomymi.
Dalsza rozmowa z naszym Rozmówcą znajduje się w Gazecie Kociewskiej.

Napisz komentarz
Komentarze