poniedziałek, 29 kwietnia 2024 08:58
Reklama
Reklama

„Oddajcie mi dzieci”. Dramatyczny apel matki do urzędników

Do naszej Redakcji napisała Pani Iwona, matka 2-letniej Maji i 8-miesięcznego Adasia. 20 lipca dzieci trafiły do rodziny zastępczej. Zdaniem urzędników, decyzja ta była podyktowana złymi warunkami socjalnymi. Matka dziecka kategorycznie zaprzecza, twierdząc, że dzieci miały dobre warunki.
„Oddajcie mi dzieci”. Dramatyczny apel matki do urzędników

Z dramatycznym apelem do naszej Redakcji zgłosiła się Pani Iwona. W połowie ubiegłego miesiąca dwójka jej dzieci trafiła do rodziny zastępczej. Od tego czasu kobieta nie ma z nimi żadnego kontaktu, ani razu się z nimi nie widziała. – Moje dzieci wkrótce zapomną jak wyglądam – mówił załamana matka, prosząc o pomoc. 

Telefon z wyrokiem... 
Sytuacja materialna Pani Iwony nie jest najlepsza, jednak kobieta wraz z partnerem robią wszystko, by zapewnić swoim dzieciom jak najlepsze warunki. W ostatnim czasie matka 2-letniej dziewczynki i 8-miesiecznego chłopca wynajęła nowe mieszkanie, w którym rodzina miała czuć się komfortowo i bezpiecznie. Tak się jednak nie stało. Dzień po podpisaniu umowy, nasza Czytelniczka otrzymała telefon, po którym przez długi czas nie mogła dojść do siebie. 
- 19 lipca wprowadziłam się do nowego mieszkania. Kolejnego dnia dostałam telefon, że mam spakować i przyprowadzić dzieci w określone miejsce. Tam mi je odebrali... – opowiada załamana kobieta. - Pracownicy MOPS-u powiedzieli, że jeśli poprawi się moja sytuacja mieszkaniowa to nie będzie żadnych problemów. Mój partner złamał rękę i mieszkałam u mojej mamy. Powiedzieli mi, że dostanę kuratora, a nie że zabiorą mi dzieci. Jak się wprowadziłam to od razu mi je zabrali – mówi. 

Narkotyki i alkohol w rodzinie? 
Kolejnym powodem odebrania rodzeństwa miały być używki. Jak wyjaśnia nam matka, urzędnicy twierdzili, że jej partner przyjmuje środku odurzające. 
- Z notatek wynikało, że rzekomo bierzemy narkotyki i nadużywamy alkohol. Mamy badania, z których wynika, że w organizmie mojego partnera nie ma żadnych takich substancji. To są brednie wymyślone przez asystenta rodzinnego. Ta pani była u nas może trzy albo cztery razy, a twierdzi, że była codziennie. Pracownicy socjalni twierdzą, że mnie nie widzieli pod wpływem alkoholu. Byłam pod wpływem tylko raz, ale wtedy dziećmi opiekował się partner, który był trzeźwy. W sądzie powiedzieli co innego, że to było kłamstwo, że byłam pod wpływem alkoholu – opowiada. - My mamy pełne prawa do dzieci, nie mamy kuratora sądowego. W trakcie jest postępowanie o ograniczenie praw rodzicielskich. Z postanowień sądu wynika, że nie byliśmy na sprawie, ale nikt nas o niej nie poinformował. 
Teraz nawet nie wiem gdzie są moje dzieci. Bardzo chciałabym się z nimi zobaczyć – mówi załamana kobieta. 


Profesjonalna pomoc pracowników MOPS-u
Z prośba o wyjaśnienie tej sprawy skontaktowaliśmy się z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Starogardzie Gdańskim.
-  Pomoc społeczna umożliwia przezwyciężanie trudnych sytuacji życiowych tym, którzy nie są w stanie sami ich pokonać, wykorzystując własne uprawnienia, zasoby i możliwości. Pomoc społeczna wspiera ich w wysiłkach zmierzających do zaspokojenia niezbędnych potrzeb i umożliwia im życie w warunkach odpowiadających godności człowieka. (...)

Więcej o tej sprawie przeczytacie w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej. 


Podziel się
Oceń

Reklama