Nasz Czytelnik, pan Cyryl Kłomski z Kolincza cierpi na przewlekłe migotanie przedsionków. Dwanaście lat temu przeszedł operację założenia bajpassów. Leczy się kardiologicznie.
12 września około 3.30 w nocy 86 – latek bardzo źle się poczuł.
Silna duszność, bóle przy sercu
- Nie mogłem oddychać, miałem straszne duszności. Prawie wcale tchu nie mogłem złapać! Poszedłem do ubikacji, tam się przewróciłem. Żona obudziła córkę, a ona zadzwoniła po pogotowie. Powiedziała im, że jest silna duszność, bóle przy sercu i jestem 12 lat po bajpasach – wspomina nasz Czytelnik.
- Dyspozytor powiedział, że pogotowie nie przyjedzie, mam dzwonić po lekarza – mówi pani Bernadeta, córka mężczyzny. – Podał mi tylko numer telefonu do Polmedu. Zadzwoniłam, odebrała pielęgniarka i powiedziała, że lekarka jest zajęta.
i jak tylko skończy przyjmować pacjentów, to zaraz przyjedzie. Minęło jakieś 30 minut i przyjechała lekarka. To były dla nas bardzo ciężkie chwile, tata siedział na fotelu i z trudem oddychał. Czekaliśmy w napięciu. Lekarka zbadała ojcu ciśnienie i napisała, że ma szybko trafić na kardiologię.
Pan Cyryl dostał skierowanie na tzw. ,,przewozówkę”. Córka ponownie zadzwoniła na pogotowie. Jak mówi rodzina, oczekiwanie na pomoc trwało łącznie ok. półtorej godziny.
- Upadłem około 3.30, a w szpitalu znalazłem się dopiero o 5.05. Po 40 minutach od wyjazdu lekarki z Polmedu, dopiero przyjechała po mnie karetka... Ale to była „przewozówka”. Byłem bez tlenu, dusiłem się. Zabrali mnie na Szpitalny Oddział Ratunkowy i tam już był lekarz kardiolog. Zrobili mi wszystkie badania.
Do opieki w szpitalu rodzina nie mam żadnych zarzutów.
- Wszystko było bardzo dobrze – ocenia pan Cyryl. – Lekarze bardzo uprzejmi, obiady bardzo dobre. Tylko ta sytuacja z pogotowiem bardzo mnie zabolała. Myślałem, że już umrę...
Więcej na ten temat przeczytacie w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej.
Napisz komentarz
Komentarze