piątek, 26 kwietnia 2024 09:10
Reklama

„Mam iść do schroniska dla bezdomnych...”

- Niech pani idzie do bezdomnych – taką odpowiedź miała usłyszeć nasza Czytelniczka, która udała się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej poprosić o pomoc. Pani Anna mieszka w centrum miasta i pracuje dorywczo, przez cały czas szukając stałej pracy. W ostatnim czasie popadła w długi uniemożliwiające zapłatę czynszu.
„Mam iść  do schroniska dla bezdomnych...”

Pani Anna mieszka w jednym z budynków w centrum miasta. Od pewnego czasu kobieta zmaga się z problemami finansowymi. Dorywcza praca nie zapewnia jej odpowiedniej sumy do pokrycia czynszu za mieszkanie. Nasza Czytelniczka postanowiła udać się do Ośrodka Pomocy Społecznej w Starogardzie, aby poprosić o pomoc. Jak mówi kobieta od jednego z pracowników usłyszała, że środków na pomoc w spłacie czynszu nie ma, ale może udać się do ośrodka dla bezdomnych w Gdańsku – wówczas koszty jej pobytu zostaną całkowicie pokryte. 

Chce stanąć na nogi
Mieszkanka Starogardu wyliczyła sobie, że koszty pobytu w Gdańsku są takie same, jak suma za czynsz. 
- Jaka jest tu logika? – pyta nasza rozmówczyni. - Pracuję dorywczo w Starogardzie. W dalszym ciągu szukam stałej pracy, która pozwoli mi stanąć na nogi. MOPS oferuje mi, abym zamieszkała w schronisku w Gdańsku. To przecież jest niedorzeczne. Prosiłam o pomoc w spłacie czynszu – wynosi on 700 zł. Tyle samo kosztuje schronisko. A co z moją pracą tu na miejscu? Powiedzieli mi, że zwrócą środki za transport, ale jaki to ma sens? Ja od nich nie oczekiwałam wiele. Nie musiała być to suma, która pozwoli mi na spłatę całego czynszu. Ja bym resztę dołożyła, a także opłaciła rachunki. Swoją decyzję tłumaczą tym, że ich budżet jest przeznaczony na wypadki losowe, pogrzeby itp. - mówi kobieta. 

Walka o dzieci 
Kobieta na skutek złych warunków mieszkaniowych straciła dzieci. Wtedy nasza Czytelniczka popadła w depresję, z której się wyleczyła. Obecnie Pani Anna ma kilkaset zł wynagrodzenia i wsparcie u osób najbliższych, które dostarczają jej żywność w trudnych momentach. 
- Wysyłam CV, ostatnio dostałam nawet ofertę. Pójdę tam zobaczyć, może się uda i mnie zatrudnią. ¼ etatu, na którą teraz pracuje, to zdecydowanie za mało – zarabiam grosze. Próbuję zrobić wszystko, żeby odzyskać moje pociechy, ale to nie jest takie proste. Gdy zwróciłam się o pomoc, na decyzji odmownej z MOPS-u napisali mi, że nie chodzę na zajęcia dla rodzin, którym zabrano dzieci. Tłumaczyłam im, że nie mogę, bo kiedy one się odbywają, ja pracuję. Jak na nie przyjdę, to stracę jedyne źródło dochodu. Powiedzieli, że rozumieją. Na decyzji wyszczególnili właśnie to, że nie uczęszczam na zajęcia. Dla mnie jest to dziwne…

Konieczny jest osobisty kontakt  
Aby pomóc naszej Czytelniczce, zwróciliśmy się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Zapytaliśmy, czy jest jakakolwiek szansa na pomoc finansową w spłacie czynszu pani Anny. 
- Nie rozstrzygamy indywidualnych spraw na łamach prasy - komentuje Urszula Ossowska, dyrektor MOPS Starogard Gdański (...). 

Więcej na ten temat znajdziecie w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej. 


Podziel się
Oceń

Reklama