piątek, 26 kwietnia 2024 09:01
Reklama

Zabrano mi słońce

STAROGARD GD. Najpierw trzeba uzyskać warunki zabudowy, potem czekać na wydanie pozwolenia na budowę. Kiedy dom jest gotowy sytuacja komplikuje się, bo sąsiedzi budują zbyt wysoki budynek gospodarczy nieomal na granicy posesji...
Zabrano mi słońce
- To nie jest żadna zemsta sąsiedzka- zastrzega Stanisław Trepkowki, starogardzianin, który mieszka przy ul. Działkowej - Chodzi o to, ze zabrano mi słońce. Sąsiedzi wtedy żyją zgodnie, kiedy każdy respektuje prawo. Policjant, który tu był powiedział, że na moim miejscu wyprowadziłby się i sprzedał dom. Ja tu mieszkam od dziecka. Miałem kiedyś dobrych sąsiadów. Jeden zmarł, drugi się wyprowadził. Chodzi mi o prawo i nic więcej. A prawo jest po mojej stronie.
Nie zawaha się
Pan Stanisław mówi, ze nie zawaha się złożyć skargi w Strassburga na działalność Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego Piotra Cychnerskiego.
- Człowiek nie po  to buduje dom, żeby ktoś mu postawił ścianę i zabrał słońce- denerwuje się pan Stanisław, który podczas całej naszej rozmowy spaceruje. Nie dlatego, ze lubi. Ma sześćdziesięcioprocentowe skrzywienie kręgosłupa i musi stale być w ruchu. Wtedy mniej boli. Ponadto jego żona choruje od dwudziestu lat na stwardnienie rozsiane. Stąd walka o słońce na tarasie. Dla żony.
Prawo budowlane wyraźnie precyzuje, że budynek powinien stać minimalnie 3 metry od granicy. Pan Trepkowki twierdzi, że to wartość minimalna, a urzędy mają obowiązek powiększać tę odległość na rzecz budynku mieszkalnego. Tam przecież mieszkają ludzie. Tymczasem sąsiedzi wybudowali garaż, który jest zbyt wysoki. Pan Stanisław złożył wniosek o oddalenie budynku od granicy działki. Satysfakcjonowało go dodatkowe dwa metry.
- To słońce od 16 do 18.30- argumentuje rozgoryczony starogardzianin.
Sąsiadka odpisała, że buduje zgodnie z prawem i jej garaż będzie miał wysokość 2,9 metra.
Wiedzieli na ile budują
- Wiedzieli, że budują na cztery metry – mówi Trepkowski i na dowód pokazuje zdjęcie. Widać na nim część kondygnacji owiniętej folią. To , jak dodaje nasz rozmówca świadczy o tym, że jego sąsiedzi zamierzali zasypać część budynku w ziemi, a po odbiorze odkopać go i użytkować. Tego, jednak nie zdzierżył. 
Piotr Cychnerski, radny, działacz Platformy Obywatelskiej i Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego na wniosek pana Trepkowskiego wstrzymał pani A. budowę żądając w ciągu 30 dni przedstawienia projektu zamiennego, zgodnego z prawem. Nie nakazał, jednak rozebrania ponadnormatywnych ścian.
Nie zarządził też inwentaryzacji.
Inwestor zleciła wykonanie projektu zamiennego. Piotr Cychnerski przysłał jej pismo, ze projekt zamienny jest niezgodny z decyzją prezydenta Starogardu Gd.. o warunkach zabudowy. Pani A. zażądała od prezydenta zmiany decyzji. Prezydent utrzymał decyzję w mocy. Potem napisała odwołanie do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Ten także decyzję utrzymał w mocy, zwracając uwagę, że niedopuszczalne jest nasypywanie ziemi na działkę. Dla Trepkowskiego to ważne, bo wskutek podwyższenia poziomu sąsiedniej działki woda spływa do jego piwnicy.
Szokujące pismo
- Byłem w szoku, kiedy dostałem pismo od Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, w którym ... informuje mnie, że uwzględnia projekt zamienny- mówi oburzony pan Stanisław –Niech pan sobie wyobrazi- projekt, który sam wcześniej uznał za niezgodny z prawem. Projekt jest taki sam, tylko zezwolił sąsiadom nadsypać 0,5 metra ziemi. Tym sposobem budynek staje się niższy o te pół metra. Ale faktycznie niższy nie jest. To jest robienie ze mnie wariata i omijanie prawa. Artykuł 29 Prawa Budowlanego mówi jasno, ze jeżeli nasyp ziemi jest przewidywany przy zezwoleniu na budowę, to także w warunkach zabudowy musi to być zaznaczone. A nie jest.
Podczas wizji lokalnej inspektor, który wykonywał pomiary mierzył wysokość budynku od , jak to nazwał ”punktu zero”. Pan Stanisław mówi, że nie ma takiego pojęcia w przepisach.
-Nikogo nie obchodzi ile wysokości ma fundament. A od jego wysokości mierzono budynek. Na kontrolę przyjechał spokrewniony z inwestorem inspektor. Pominięto połać dachową- wylicza zmęczony już ta wojną pan Stanisław.
Trepkowski nie zamierza przestać walczyć. Wysłał do PINB kolejne pismo z wnioskiem o nakazanie wywiezienia nawiezionej ziemi. Prosi o wykonanie tego przed jesiennymi opadami deszczu, tak aby woda nie zalewała jego posesji.
Jak z karabinu strzela przepisami. Zna się na nich. Będzie walczył. Nie pozwoli sobie wmówić, że na papierze można obniżyć mur.
- Napisałem do przełożonych pana Cychnerskiego, że robi parodię z siebie i urzędu- kontynuuje pan Stanisław- Kiedy pani A. Wniosła do prezydenta o zmianę warunków zabudowy, naczelnik M. Brzozowska przysłała mi pismo informujące o wszczęciu postępowania o zmianie warunków zabudowy, dostałem je w piątek. Dała mi dwa dni na ustosunkowanie się do tego faktu. Ustawowy termin to 14 dni! Nie można zmieniać ponadto warunków zabudowy w trakcie postępowania. To tak samo, jakby złapało się złodzieja , a ten powiedział, że oddaje łup i nie ma sprawy.
Pani A. Nie dostała decyzji o zmianie warunków zabudowy, bo Trepkowski zagroził prezydentowi, że odda sprawę do prokuratury.
- Mimo braku tej decyzji pan Cychnerski zatwierdził projekt zamienny do realizacji. Macie rację.- wzdycha -  To jest jedna wielka klika.


Podziel się
Oceń

Reklama