piątek, 26 kwietnia 2024 10:11
Reklama

FILM: Wielka impreza na... placu budowy?! Grube miliony wyrzucone w błoto

W ubiegły piątek odbyło się długo oczekiwane przez wszystkich mieszkańców miasta otwarcie Alei Wojska Polskiego i Dworca PKP, czyli inwestycji nazwanej „Budowa i skomunikowanie węzła integracyjnego w Starogardzie Gdańskim”. Jednak czy aby na pewno rozreklamowana impreza miała coś wspólnego z otwarciem, a co za tym idzie – zakończeniem prac budowlanych? A może był to jedynie przedwyborczy happening? Przyjrzeliśmy się, jak dwa dni po wielkim otwarciu wygląda deptak. To, co ukazało się naszym oczom, wprawiło nas w osłupienie.

Wielkie gwiazdy, wspaniały dworzec i odnowiona Aleja Wojska Polskiego – tak reklamowane było otwarcie inwestycji wartej blisko 43 miliony złotych. Inwestycji, która jeszcze przed faktycznym zakończeniem robót popada w ruinę, a otwarty w piątek 12 października dworzec już kolejnego dnia został zamknięty na cztery spusty. 

Obraz nędzy i rozpaczy 
Wraz z mieszkańcami stolicy Kociewia obserwowaliśmy z niecierpliwością postępy na placu budowy. Najpierw zrywanie starego i brzydkiego asfaltu, głębokie wykopy i wymiana infrastruktury podziemnej, aż wreszcie nadszedł czas na widoczne postępy prac – układanie kostki. Już od początku nie wyglądało to zbyt estetycznie, a mieszkańcy dzwonili i informowali nas o całej masie problemów. Gdy nadszedł dzień otwarcia, w którym również wzięliśmy udział, wszystko wyglądało pięknie i widowiskowo. Dzieci rozbawiał Teatr 4 Żywioły, a na scenie zagrały gwiazdy wielkiego formatu. Przyznać trzeba, że ludzie bawili się świetnie, a muzyka była na wysokim poziomie. 
Jednak po licznie napływających do nas informacjach, udaliśmy się na miejsce w niedzielę, by zobaczyć, jak otwarta przed dwoma dniami inwestycja wygląda w świetle dziennym. Niestety, jest to obraz nędzy i rozpaczy… 

Dworzec zamknięty po wielkim otwarciu 
Naszą wizytę rozpoczęliśmy od dworca, do którego jeszcze w piątek zapraszał wszystkich prezydent miasta. Jakże wielkie było nasze rozczarowanie, kiedy wszystkie drzwi były zamknięte, w okienkach nie było pań sprzedających bilety, a w poczekalni ani żywego ducha… Niestrudzeni udaliśmy się więc na aleję. W zasadzie naszą podróż mogliśmy zakończyć po przejściu 100 metrów, gdyż nawet tak krótki fragment ukazuje wszystkie niedociągnięcia, pośpiech i brak jakiegokolwiek – nawet najmniejszego – profesjonalizmu. Bez użycia specjalistycznych urządzeń widać, że płytki są położone krzywo i w nierównych odstępach, a patrząc z boku – tworzą fale. Wyszczerbione donice i zwiędnięta zieleń. Zieleń oczywiście można zrozumieć, gdyż jest jesień i roślinność teraz nie zakwita. Nic jednak nie usprawiedliwia niechlujnie wyłożonego deptaka, setek popękanych i wyszczerbionych płytek i luzu pomiędzy nimi. Choć serce każe znaleźć jakieś pozytywy, na usta cisną się same negatywne wyrażenia.

 



Więcej o tej sprawie przeczytacie w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej. 
 


Podziel się
Oceń

Reklama