piątek, 26 kwietnia 2024 01:00
Reklama

Ania z Kokoszkowych potrzebuje pieniędzy na operację - pomóżmy jej zobaczyć świat

Od dziecka pokonuje bariery i toczy, jak dotychczas zwycięską walkę z przeciwnościami losu. Ania Dembek z Kokoszkowych jest niewidoma od urodzenia. Mimo to dziś robi doktorat, świetnie włada językiem niemieckim i marzy o tym, by widzieć świat. Jedno oko można jeszcze uratować. Potrzeba tylko pomocy dobrych ludzi. Innowacyjne leczenie w Chinach to koszt 24 tys. dolarów.
Ania z Kokoszkowych potrzebuje pieniędzy na operację - pomóżmy jej zobaczyć świat

Urodziła się za wcześnie, w szóstym miesiącu ciąży. Gdy miała pół roku lekarze zdiagnozowali u niej retinopatię wcześniaczą.

Trudne rozstanie
- Córka prawie nic nie widzi – te słowa lekarza brzmiały dla Reginy Dembek,  matki Ani, niczym wyrok.
Jednak razem z mężem postanowili się nie poddawać. Ania już od dziecka była bardzo inteligentną dziewczynką, dlatego gdy skończyła sześć lat, postanowili zapisać córkę do przedszkola. Niestety wtedy zaczęły się problemy. Okazało się, że żadna ze starogardzkich placówek nie jest przygotowana na przyjęcie niepełnosprawnego dziecka.
- Mama starała się, abym w Starogardzie chodziła do przedszkola. Nie było jednak takiej możliwości. Nauczyciele ze szkoły w Kokoszkowach wraz z moimi  rodzicami pojechali do Ośrodka dla Niewidomych i Niedowidzących w Laskach.
Swoje miejsce Ania znalazła początkowo w przedszkolu w Rabce pod Krakowem, a następnie w Ośrodku dla Niewidomych i Niedowidzących w Laskach pod Warszawą.
Rozstanie było trudne. Początkowo uważałam, że rodzice wyrządzają mi straszliwą krzywdę, zostawiając mnie tam samą. Tęskniłam. Nie było to łatwe doświadczenie – przyznaje Ania. – Jednak dziś bardzo im za to dziękuję. Dzięki nauce w Laskach nauczyłam się orientacji przestrzennej, zdałam maturę i zdobyłam zawód masażysty. Nauczyłam się samodzielnego funkcjonowania w świecie.
Niestety choroba Ani cały czas postępowała.

Nie ma nawet ciemności
Po maturze wróciła do Starogardu Gdańskiego.
 - Ze studiami również były problemy. Najbardziej chciałam zdawać na medycynę. Jednak ze względu na wzrok było to niemożliwe. Interesuję się psychologią. Lubię język niemiecki. Chciałam iść w tym kierunku, jednak też  nie wyszło – wymienia Ania. -. Chciałam spróbować na fizjoterapię. Otrzymałam z Uniwersytetu Medycznego pisemną odpowiedź, że uczelnia nie jest przystosowana dla osób niepełnosprawnych. Chciałam pracować i studiować. Oczywiście z pracy nic nie wyszło. Na szczęście Pomorska Wyższa Szkoła Polityki Społecznej i Gospodarczej w Starogardzie Gd. zgodziła się na to, żebym tutaj studiowała. Na początku, gdy jeszcze nie miałam sprzętu, nagrywałam wszystko na dyktafon a później przepisywałam na maszynie brajlowskiej. Wszystkie egzaminy zdawałam ustnie. Po licencjacie poszłam na Uniwersytet Gdański.
Obecnie 30 – letnia Ania Dembek robi doktorat ze stosunków międzynarodowych. Jest niezwykle pozytywną osobą, uśmiechniętą, pełną dobrych emocji. Ma w sobie ogromną ciekawość życia, poznawania świata i wielkie pokłady optymizmu.
-  W tej chwili moja choroba  według lekarzy najprawdopodobniej już się zatrzymała. Lewym okiem już nic nie widzę. Nie ma tam nawet poczucia światła. Nie ma nic. Gdyby było poczucie światła, to bym odróżniała jasność od ciemności. A tak, nie ma nic, nawet ciemności. Ciężko to określić. Na prawe oko widzę do 50 centymetrów. Kiedyś było znacznie lepiej.

Jest nadzieja
Pomocy Ania szukała wszędzie, objechała niemal wszystkie kliniki w Polsce. Jednak wszędzie słyszała to samo: Nie ma leczenia. Retinopatię wcześniaczą leczy się tylko u małych dzieci. Dla niej nie ma nadziei...
- W 2008 roku w Klinice Okulistycznej w Katowicach miałam wymianę soczewki z powodu zaćmy. Ta operacja się nie udała – wspomina z żalem Ania. - Wzrok mi się jeszcze bardziej pogorszył. Rozpaczliwie zaczęłam szukać pomocy, aby przywrócić chociażby stan, który był przed operacją. Okulista z Gdańska stwierdził, że jedyne co może mi pomóc to komórki macierzyste. Szukałam więc dalej. Kontaktowałam się z klinikami w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Wielkiej Brytanii. Wreszcie znalazłam firmę w Chinach. Zgłosiłam się, wysłałam badania, bardzo specjalistyczne. W lutym otrzymałam zgodę na to leczenie.

 

Chcesz pomóc Ani?
Napisz: [email protected]

 

 

Więcej w Gazecie Kociewskiej, która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza na terenie powiatu starogardzkiego.


Podziel się
Oceń

Reklama