piątek, 19 kwietnia 2024 23:55
Reklama

Prywatny detektyw o problemach gospodarczych firm

Na temat problemów biznesowych pomorskich firm rozmawiamy z Moniką Guz – prywatnym detektywem, która wypowiedziała wojnę nieuczciwym praktykom firm.
Prywatny detektyw o problemach gospodarczych firm

- Jak to się stało, że zajęła się Pani jako detektyw przestępstwami gospodarczymi?
- Zajmuje się główne zaległościami płatniczymi wobec firm podwykonawczych. A zaczęło się od momentu gdy mój tata, który przez wiele lat prowadził firmę PHU Grunt Jan Guz, zaczął mieć problemy z uzyskiwaniem wierzytelności za usługi budowlane. Ten problem ciągnie się już kilka lat. Mój tata niedługo przechodzi na emeryturę i zamknie interes, ale chciałby przedtem uregulować wszystkie płatności.
 
- Wspólnie ze współpracownikami bada Pani sprawy, które dotyczą całego Pomorza. Chodzi głównie o nieprawidłowości w relacjach biznesowych wielu firm. Jaka jest skala tych nadużyć na Kociewiu w stosunku do spraw na terenie całego Pomorza?
- Chodzi głównie o brak zapłaty za wykonanie usług w formie faktury. Okazuje się to częstym problemem. Zawsze jest tak, że wykonawca, który zleca wykonanie zadania pod koniec inwestycji budowlanej przy wystawieniu dokumentu zaznacza, że praca jest nienależycie wykonana. Kryje się pod tym nic innego jak dążenie do zmniejszenia kosztów inwestycji kosztem podwykonawcy. Jedna z firm deweloperskich na terenie Tczewa próbowała przerzucić swoje koszty sugerując, że materiały budowlane odebrała firma nieuprawniona (protokół został podpisany nielegalnie). Zdarzają się zarzuty dotyczące zamówień (zarzucanie błędów przy nich). Wszystko po to by nie zapłacić pieniędzy. Bardzo ciężko udowodnić takie rzeczy, ale po dłuższej analizie – udaje nam się. Zdarza się umarzanie spraw z powodu braku wiedzy prokuratorów odnośnie działania „mechanizmów wyłudzawczych”.

- Jak zwalczać tego rodzaju nieprawidłowości i nadużycia w biznesie?
- Wysłaliśmy niedawno do rzecznik prokuratory krajowej materiał o tym jak działa cały mechanizm wyłudzenia w praktyce. Z reguły wygląda to tak: miasto organizuje przetarg  publiczny, firmy startują zabezpieczają vadium. Miasto wybiera „najlepszą ofertę”. Tymczasem jest to zwykle najtańsza opcja, bez zapoznania się z historią firmy, tego jakie realizowała do tej pory transakcje (kwestia zalegania, bez weryfikacji historii firmy, karalności, posiadanego parku maszynowego). Brakuje jakiejkolwiek weryfikacji. Zwykle spółki z o.o. do 50 tys. zł płacą vadium – taka firma wygrywa przetarg, mając przy tym pożyczkę na vadium , pochodzącą od prywatnych firm. Zdarza się, że są to środki z nielegalnych źródeł wymagające tzw. przeprania, bo najlepszym do tego sposobem jest przetarg publiczny. Przy tym pożyczkę organizuje najczęściej firma lichwiarska na „słupa”. Jeżeli wejdziemy w bilans finansowy firm uczestniczących w przetargu, okaże się, że gros z nich ma zobowiązania długoterminowe, rzadziej krótkoterminowe. Taka firma staje zwykle do kilku przetargów. Niedługo będziemy mieli wgląd w przelewy pewnej firmy i zyskamy możliwość przejrzenia jak wyglądały transakcje i inne działania.

- Jakiego rodzaju rozwiązania prawne umożliwiają takie postępowanie?
- Ustawa od odwróconym obciążeniu podatku VAT z 2017  spowodowała wiele kłopotów w rozliczeniach firm budowlanych. Problem polega na tym, że VAT opłaca ostatni kupujący czyli inwestor. W momencie, gdy firma wygrywa przetarg i zyskuje pewne środki, idą one nie na zapewnienie płatności podwykonawcom, ale na zapewnienie płatności długoterminowych. Wszystko po to by mieć na bufor i środki na podatek dochodowy i VAT. Zrywając kontrakt podwykonawcy nie otrzymują wypłaty za dotychczas wykonaną pracę. Miasto tymczasem, które organizuje całą inwestycję, stwierdza braki w wykonawstwie, powoduje to zerwanie kontaktu i kary umowne. Po 150 dniach firma, która występuje na podstawie ustawy o podatkach od towarów i usług, jeśli faktura jest nieściągalna albo ściągnięcie jej jest utrudnione, wówczas firma może wystąpić o zwrot nadpłaty podatku VAT i podatku dochodowego. W tym momencie następuje przepranie środków, ale generalny wykonawca może jeszcze zawnioskować o odszkodowanie od podwykonawców za to, że z ich winy zerwano kontrakt. Podwykonawca nie dostaje wynagrodzenia za pracę, musi zapłacić podatek i prowadzenie sprawy sądowej, adwokata oraz 5 proc. wartości faktury (zabezpieczenie komornicze wierzytelności). W Polsce według mnie żadna firma nie wygrywa przetargu opartego na usłudze VAT-owskiej, jeśli „ktoś” za nią nie stoi.

Dalszą część rozmowy znajdziecie w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej.


Podziel się
Oceń

Reklama