czwartek, 25 kwietnia 2024 15:44
Reklama

Mieszkańcy czują się oszukani i boją się o los tartaku, w którym pracowały całe pokolenia

Kiedyś to miejsce tętniło życiem. Jak twierdzi nasz Czytelnik, dawało pracę wielu pokoleniom mieszkańców. Mowa o tartaku w miejscowości Szlachta (gm. Osieczna), który zdaniem mężczyzny jest dziś rozkradany w biały dzień. Prywatna firma zamknęła tam swą działalność, pracownicy otrzymali wypowiedzenia, pozostały długi w nieopłaconych podatkach i ogromny żal mieszkańców...
Mieszkańcy czują się oszukani i boją się o los tartaku, w którym pracowały całe pokolenia

Do naszej Redakcji zgłosił się zatrwożony losem tartaku w swej miejscowości mieszkaniec wsi Szlachta.

Ludzie czują się oszukani
Jak mówi nasz Czytelnik, zakład zaprzestał działalności, około 30 osób straciło pracę, a cały sprzęt jest wywożony i rozbierany.
– Wszystko rozbierają. Okrawaczki i maszyny, suszarnie... wszystko biorą. To jest szaber w biały dzień na oczach ludzi – mówi z żalem nasz Czytelnik. - To był tartak, z którego utrzymywało się wielu mieszkańców. Pracował tam mój dziadek, ja również kiedyś tam pracowałem. Żal patrzeć aż na to, co się dzieje. I nikt się nie poczuwa do odpowiedzialności. Ludzie są oburzeni, bo potraktowano ich jak śmieci. Najpierw dali im do podpisania umowy, niby za porozumieniem stron... Obiecywali, że ten kto będzie chciał, zostanie przeniesiony do Kalisk, bo tam też mają tartak. Jak już podpisali te wypowiedzenia to okazało się, że teraz nawet przez trzy miesiące nie dostaną zasiłku dla bezrobotnych, bo takie są przepisy. Nie ma się co dziwić, że czują się oszukani – dodaje nasz Czytelnik.
Jak poinformował dalej mężczyzna, utrata pracy przez kilkudziesięciu pracowników zakładu to nie jedyny problem.

Długi, długi...
Zdaniem mężczyzny, przedsiębiorstwo, do którego należał tartak miała potężne długi w gminie w postaci niezapłaconych podatków.
- Teraz firma ta ma takie długi, że komornik już na nią wszedł. Ludzie boją się, że nie dostaną wypłat. To jest skandal w biały dzień. Jeśli nie ma właściciela i nikt nie potrafi się dogadać, to wojewoda powinien to przejąć. Albo chociaż przysłać jakieś kontrole, ludzi, którzy by to sprawdzili, zabezpieczyli resztę sprzętów, których nie zdążyli wywieźć. Trudno się nam tu pogodzić z tym, że to miejsce zniknie z powierzchni ziemi. Przecież nikt tego nie weźmie, nie kupi, nie zainwestuje, by dalej prowadzić działalność, jeśli zastanie puste pole. I jak kiedyś, jak stare PGR-y, będzie to rozkradzione i rozszabrowane. Zostaną fundamenty i kupa śmieci czy gruzu. Ludzie zawsze się przystosują, znajdą pracę w innej miejscowości, ale tu była ta praca na miejscu... – podkreśla nasz Czytelnik.
Jak dodaje mężczyzna, wokół tartaku są też domy, które wcześniej również należały do wspomnianego zakładu.
- Mieszkają tam byli pracownicy i emeryci, którzy kiedyś tworzyli kadrę tartaku i jego działalności. Prawda jest taka, że wielu z nich, o ile nie wszyscy, od dłuższego czasu nie opłaca czynszu, bo nawet nie wiadomo komu go płacić. Boją się, że za chwilę ktoś się obudzi a oni dostaną olbrzymie rachunki po kilka tysięcy. Im też ktoś powinien pomóc, przecież nie może być tak, że teraz nie ma nikogo odpowiedzialnego a jak przyjdzie co do czego... to każdy łapę wyciągnie. Proszę pomóżcie jakoś z tym wszystkim – mówi nasz Czytelnik.

Więcej na ten temat znajdziecie w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej.

 


Podziel się
Oceń

Reklama