Z dramatycznym apelem do naszej Redakcji zgłosiła się Pani Iwona. W połowie ubiegłego miesiąca dwójka jej dzieci trafiła do rodziny zastępczej. Od tego czasu kobieta nie ma z nimi żadnego kontaktu, ani razu się z nimi nie widziała. – Moje dzieci wkrótce zapomną jak wyglądam – mówił załamana matka, prosząc o pomoc.
Telefon z wyrokiem...
Sytuacja materialna Pani Iwony nie jest najlepsza, jednak kobieta wraz z partnerem robią wszystko, by zapewnić swoim dzieciom jak najlepsze warunki. W ostatnim czasie matka 2-letniej dziewczynki i 8-miesiecznego chłopca wynajęła nowe mieszkanie, w którym rodzina miała czuć się komfortowo i bezpiecznie. Tak się jednak nie stało. Dzień po podpisaniu umowy, nasza Czytelniczka otrzymała telefon, po którym przez długi czas nie mogła dojść do siebie.
- 19 lipca wprowadziłam się do nowego mieszkania. Kolejnego dnia dostałam telefon, że mam spakować i przyprowadzić dzieci w określone miejsce. Tam mi je odebrali... – opowiada załamana kobieta. - Pracownicy MOPS-u powiedzieli, że jeśli poprawi się moja sytuacja mieszkaniowa to nie będzie żadnych problemów. Mój partner złamał rękę i mieszkałam u mojej mamy. Powiedzieli mi, że dostanę kuratora, a nie że zabiorą mi dzieci. Jak się wprowadziłam to od razu mi je zabrali – mówi.
Narkotyki i alkohol w rodzinie?
Kolejnym powodem odebrania rodzeństwa miały być używki. Jak wyjaśnia nam matka, urzędnicy twierdzili, że jej partner przyjmuje środku odurzające.
- Z notatek wynikało, że rzekomo bierzemy narkotyki i nadużywamy alkohol. Mamy badania, z których wynika, że w organizmie mojego partnera nie ma żadnych takich substancji. To są brednie wymyślone przez asystenta rodzinnego. Ta pani była u nas może trzy albo cztery razy, a twierdzi, że była codziennie. Pracownicy socjalni twierdzą, że mnie nie widzieli pod wpływem alkoholu. Byłam pod wpływem tylko raz, ale wtedy dziećmi opiekował się partner, który był trzeźwy. W sądzie powiedzieli co innego, że to było kłamstwo, że byłam pod wpływem alkoholu – opowiada. - My mamy pełne prawa do dzieci, nie mamy kuratora sądowego. W trakcie jest postępowanie o ograniczenie praw rodzicielskich. Z postanowień sądu wynika, że nie byliśmy na sprawie, ale nikt nas o niej nie poinformował.
Teraz nawet nie wiem gdzie są moje dzieci. Bardzo chciałabym się z nimi zobaczyć – mówi załamana kobieta.
Profesjonalna pomoc pracowników MOPS-u
Z prośba o wyjaśnienie tej sprawy skontaktowaliśmy się z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Starogardzie Gdańskim.
- Pomoc społeczna umożliwia przezwyciężanie trudnych sytuacji życiowych tym, którzy nie są w stanie sami ich pokonać, wykorzystując własne uprawnienia, zasoby i możliwości. Pomoc społeczna wspiera ich w wysiłkach zmierzających do zaspokojenia niezbędnych potrzeb i umożliwia im życie w warunkach odpowiadających godności człowieka. (...)
Więcej o tej sprawie przeczytacie w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej.
Napisz komentarz
Komentarze